


Na dworze dzisiaj jest bardzo brzydko. Pada deszcz, raz mocno, raz jak kapuśniaczek. Nic mnie nie cieszy i nic się nie chce robić. W głowie tylko jedno.....
Ogródek zaniedbany, liście opadają nagminnie, gruszki pogniły, nawet nie wiem kiedy a śliwki pospadały. I coś aronii jakby było trochę więcej, ale w sierpniu i na początku września. Trawa rośnie jak szalona a najwięcej rośnie pszenica, którą dokarmiam ptaki. Wszystko inne w mieszance im smakuje ale pszenica nie za bardzo. Mam trochę cebulek i sadzonek do posadzenia, ale jak to zrobić aby nornice je nie zjadły? Jak się przechadzam po ogrodzie z Diuną i mówię "szukaj" to ona płoszy nornice tak, że nie jedna przebiegnie mi koło nogi. Tak się zastanawiam, gdybmy złapała (gdybym?!) taką myszowatą za ogon, czy mogłaby mnie ugryźć? Czy to ugryzienie byłoby niebezpieczne dla mnie???
Ostatnimi czasy Teściunio maluje drewniane sztachety w płocie i depcze mi co tylko może. Chyba Go pogryzę, bo rozmowa nie daje żadnych rezultatów. Zapomniałam dodać, że fiutki rosną, ale mają DNA jakieś do d..., bowiem , faktycznie maja w tym roku mało nasion. Ale za pewnie starczy dla każdego chętnego.
Teraz spojrzę do Fotosika, czy mam coś godnego do zaprezentowania dla Was?










Na razie musi wystarczyć. Dziękuję Wszystkim w dodawaniu mi wiary. Pozdrawiam, pa


