Ledwo na chwilę spuściłam z oka mój wirtualny ogródek, a tu tylu miłych gości...
Dziękuję, Wszystkim za wizytę i pozwolę sobie zaproponować Wam tym razem, "staropolskim zwyczajem"

: "kawa czy herbata?"
Edytko, jak ja mogę być niegościnna, skoro Goście tacy mili...?

A pracy w ogródku to już sama mam dosyć, bo w taką pogodę jest wyjątkowo nieprzyjemna.
Izuniu, Bobik i ja, dziękujemy za miłe komplementy...

.... ale i Goście przeuroczy do mojego ogródka przychodzą...
A Bobika oczywiście wypieściłam! Nawet gdybym nie chciała, to by mnie do tego zmusił...
Erazmie, On by pewnie chętnie poniszczył, tylko brak mu potencjału...

Poczałkowo obawiałam się, że siusiając, poniszczy mi młode iglaczki. Jednak (na szczęście) ma bardzo słabego cela i mimo najszczerszych chęci , nie trafia....

Jedna tylko rzecz mnie czasem denerwuje. Kiedy podwędzi mi cichaczem rękawiczkę, czy inny mały przedmiot i muszę za nim ganiać po ogrodzie...

(
a jemu właśnie o to chodzi)
Aniu, obiecuję, że za chwilę wygłaskam go jeszcze raz specjalnie od Ciebie!

A jeśli chodzi o prace ogrodowe, to skopanie warzywniaka "powierzę" koledze małżonkowi....

Pocieszył mnie przed chwilą sąsiad "zza płota", mówiąc, że w najbliższą sobotę, jego zdaniem nie będzie to możliwe, bo jest zbyt mokro i ziemia będzie się lepić do szpadla, ale żeby się nie przejmować, bo mam na to czas do końca grudnia a w ostatecznosci, mogę to zrobić dopiero styczeń, luty.