hortulus to takie moje ciche marzenie...hi hi hi...oczywiście mam na myśli zwiedzanie, ale gdy się mieszka na drugim końcu Polski, to jakoś nie po drodze, a i planów wakacyjnych też nie mam. hm...chyba zacznę wierzyć w reinkarnację, bo być może w drugim wcieleniu...och
Violu jakże zazdroszczę Ci tych przeżyć, oczywiście zazdroszczę w tym pozytywnym, ogrodniczym znaczeniu

dziękuję, że zechciałaś oprowadzić nas po tym niezwykłym miejscu, a teraz wracam do Twojego ogródka, bo tutaj też jest na czym "oko zawiesić"
