Witaj Ewo z Łodzi. Proszę, uwierz mi na słowo, tutaj nie grzmi, nie pada a ukrop jest taki, że kwiaty więdną a chwaściory rosną na potęgę. W domu duszno, na dworze duszno i komary i gdzie tu się schować? Piwnicy nie mam za to jeszcze bardziej nagrzany strych. Czekam w takim razie na sobotę, bo piszesz że będzie chłodniej, ciekawe kto tak prorokuje? Bo ja uwierzę jak będzie chłodno a nie w prognozę.
Kochana Goryczko, dziękuję Ci bardzo, że do mnie zaglądnęłaś. Nie martw się, że w tym roku się "nie narobisz" w ogródku. Ty masz w tym roku odwiedzać ogród przede wszystkim swój i troszkę nasze. Najważniejsze abyś nabrała sił i dużo zdrowia. Nadrobisz wszystko z nawiązką. A zdjęcia Twoje zawsze są przepiękne.
Frida, o fiutki się nie martw, Nasionka dostaniesz. One tak jakoś dziwnie rosną. Niby chudziny, wysokie, listki tycie, ale wsadzone do ziemi z kompostem, podlewane rosną jak szalone do bardzo późnej jesieni. Potem są długggie, czerwone z charakterystyczną końcówką

Mnie w zimie nornice zeżarły mnóstwo cebul lilii. Na wiosnę dokupiłam i wsadzałam cebule do doniczek ogrodniczych i dopiero do ziemi. Jak na razie rosną i kwitną. Niektóre są szczególnie piękne i tak wspaniale pachną. Wczoraj moja Córcia zobaczyła u mnie tygrysie lilie i pozbierała nasionka przylistne. Zobaczymy co z nich wyrośnie, bo Córcia, w ogrodzie nie jest cierpliwa. A z tych czerwonych "żuczków" to w zeszłym roku się bardzo cieszyłam, takie piękne koraliki, aż tu się dowiedziałam, że to groźny szkodnik lilii. Teraz jak widzę czerwony koralik, to w palce i.... już po koraliku. Żaby Tobie nie oddam, szukaj swojego księcia.
Igiełko w ogródku zasuwają ino chwasty. No kwiatki trochę też. Kupiłam "HUMUS - papkę" która zastępuje 1 tonę kompostu i podlewam tym cudem co się da. W sklepie zapłaciłam ponad 30 zł. a na alleg. jest za 14,99. Zamówiłam 2 szt. to i tak z wysyłką mi się opłaci. Pojedynczych żabek przybyło ale jakoś nie skoro mi je wykładać, ale muszę bo Henry się znerwi, że wydaję jego ciężko zarobione pieniążki a żabki jeszcze w lipcu siedzą na strychu.
Jolciu, dziękuję, dziękuję, dziękuję. Ja teraz czekam na zdjęcia z Twojego ogrodu, starego ogrodu. To dopiero gratka. Do zobaczenia. :P
Lucy, nie chcę Cię straszyć, ale to czarna magia. Twoja koleżanka, Twoje fiutki zauroczyła. Następnym razem musisz patrząc na koleżankę, wypowiedzieć trzykrotnie: a kysz....A może to inna przyczyna... jak coś, to wal do mnie jak w dym, tylko jesienią, bo one późno rosną i się czerwienią.
Celinko, nic się nie czaiłam. Ogród w tym roku prawie w ogóle nie przypomina zeszłego. W tym roku wszystko jest takie małe, niskie, kruche... Co do butelek to Stasieńka (skorpion811-51) zapodała taki pomysł: kupujemy 1,1/2 litrową butelkę wody mineralnej (nie źródlanej) i ją ze smakiem wypijamy. Następnie odcinamy denko, a nakrętkę wyrzucamy (na surowce wtórne!). Potem wkopujemy butelkę np. koło krzaczka pomidora i od góry wlewamy do butelki wodę. Krzaczek pomidora pobiera sobie wodę po malutki i... rośnie. My nie musimy latać i podlewać, woda się nie rozlewa na boki (co u mnie wywołuje furię - bo ścieżki zarastają chwaściorami, a pomidorki marnieją). Widzisz, niby takie proste, ach ta nasza Stasieńka, to powinna zgłosić patent i dywidenta (dobrze napisałam?) pobierać, prawda?
Stasieńko, pewnie że proszę o nasionka kuklika. Może do jesieni coś jeszcze u Ciebie moje sokole oko (-1,5 w okularkach) wypatrzy. Może Ty zagustujesz w czymś u mnie. A pomysł z butelkami naprawdę dobry, tym bardziej że pijemy teraz wodę że ho, ho.
Grażynko, Twoja trojeść bardzo mi się spodobała i coś mi się wydaje,że mam coś podobnego. Zrobię zdjęcie, wstawię to może poznasz. I pamiętaj Kochana, krety są mięsożerne, korzonków nie ruszają, to jakieś inne gady robią Tobie szkody. Nie daj Boże aby to były nornice, bo je bardzo trudno wytępić a żarłoczne toto na korzonki i bulwy, jak ja na ciasto.
Ewuniu - masz rację ogród daje wytchnienie i zapominam w nim o moich troskach, bo jak latam po ogrodzie z konewką jak perszing, to mój mózg na słoneczku się lasuje i nie może pracować. A ja muszę wodę lać i lać.
Onka, dziękuję bardzo że podoba Ci się mezalians lilii i floksów. Mnie się też podoba. A jeżeli chodzi o ropucha, to jest on/ona wielka jak dwie splecione dłonie. Duża, tłusta i ... mało apetyczna. Dlatego żyje i się przyjaźnimi. Szkoda, że tylko ślimaki zjada, mogłaby jeszcze trochę chwaściory powyrywać. A po co chcesz piszczeć czy chcesz aby biedny ropuch dostał zawału?
Maniusika, zazdroszczę Tobie tych zajączków. Musisz mieć eko-fajnie, że tam założone zostało gniazdo. Gratuluję ! NN zimuje w gruncie, już drugi rok ale w tym roku tak pięknie zakwitła.
Tess - zapraszam, fiutków i żaboli Ci u mnie dostatek. Żabolami się nie dzielę, ale fiutkami tak.
W ten sposób doszliśmy chyba do końca czytania i odpowiedzi, jakbym o kimś, nie daj Boże zapomniała, to proszę pamiętać, że ze mnie wiekowa staruszka i skleroza dolega jak cholera. Życzę spokojnej nocy (ze mnie się leje jak z prysznica), a jestem po chłodnym prysznicu a temperatura wynosi w pokoju tylko 27 stopni...ciepła
Spróbuję pokazać parę fotek, ale sama nie wiem czy nie będę dublować, bo jak wspominałam za dużo ciepła i ta moja skleroza
moje łapuchy:
