
Działka z dębami - Wiślanka - agape
- agape
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2127
- Od: 23 lip 2008, o 21:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Działka z dębami - Wiślanka - agape
Księgowo, dziękuję. Jakoś mi tak wychodzą zdjęcia krajobrazów symetrycznie odbite w wodzie. Mam już takich obrazków kilka...jesienią chyba zrobię kolaż...
Grapesz - w końcu sobie posadzę, bo ceny w sklepie powalają - 2 zł za 4 cm kawałeczek, do ogórków! Obłęd!
Izo- kwiat paproci na pewno sie uda! Oczwywiście, że każdy z nas!!!
polazłby zobaczyć swoją działkę, gdy tylko się da! Ja tez się bardzo cieszę, że taras nie odpłynął...Odpłynął tylko jeden krążek, od którego odeszła kora i z niej się wyrwał, jak z łupinki...kora została w tarasie a klocek 50 m dalej.
Jolu- na szczęście byłam na poczatku roboty. Teraz wiem z czego zrezygnuję, np z rododendronów...oraz wiem, że rabaty cebulowe w największym dołku działki to zły pomysł.
Ale nie wiedziałam że tam jest dołek, póki woda nie stała najdłużej. Ja nie mogę, jak się okaże że cebule to przetrwały, to będzie mistrzostwo świata!
Ambo- serbrne, złote i diamentowe Twoje słowa! Dokładnie - mieczyki, chryzantemy na jesień, tulipany na wiosnę, marcinki, floksy, łubiny, margerytki, rudbekie...i wszystko inne co samo rośnie!
Np. szczypiorek od cebulki siedmiolatki stał dzielnie po zejściu 9-dniowej wody! To jest zdecydowanie roślina dla mnie! Też irysy u sąsiadów przewspaniale kwitną!
Ma- Do- dziękuję. Rozmawiałam z przyjaciołkami, ze niedługo ziór czereśni, moreli, wiśni...Szkoda, że nie na zielonej trawce, ale i tak strasznie kocham tę moje działeczkę! Nawet zabłoconą,śliską, grząską, śmierdzącą szuwarami i jeziorem i pełną żab i komarów...Przypomina teraz tę tajną i tajemniczą, żyjącą swoim życiem , pierwszą jaką ją widziałam....
Izaziem - Izo- nawet nie wiesz jak mi to dodaje sił, że ktoś w ten sposób myśli o mnie, że mam pałera. Sama często mam dołek, więc gdy staram się sprostać - to pomaga!
Izaziem, Ambo, [Izo] - no cóz- pierwsza uwagę jaka bym miała jako prezydent-ka, to, że przeraziło mnie forumowe skrzywienie -w tej słynnej już reklamie: oto młodych dębów nie sadzi się chyba tak blisko siebie? Przecież myśląć o przyszłości trzeba brać pod uwagę pokrój korony? Ale niestety, gdyby działkowcy byli prezydentami, to pewnie świat byłby lepszy...
Dziś piszą na Pogodynce że u nas II fala, czyli, że 800cm. Alarm jest na 650 czyli o metr pięćdziesiąt wyżej. Czyli u mnie po kolana w domku wody.Chyba pójdę na spacer pod bramę...
Ale najgorsze, że rośliny, te w domu - w kartonie...rosną jak na drożdżach, porobiłam dziurki w foliowych torebkach, bo zdawały się zaparzać, a teraz lekko zmarniały, bo z kolei utraciły trochę wilgoci...Inne nadgniwają i marnieją...Oby tylko je wsadzić do ziemi, na warzywniak skopany wszystkie wysadzę, jak leci aby odbiły, a potem z bryłą ziemi chyba powysadzam na stałe miejsca?

Grapesz - w końcu sobie posadzę, bo ceny w sklepie powalają - 2 zł za 4 cm kawałeczek, do ogórków! Obłęd!
Izo- kwiat paproci na pewno sie uda! Oczwywiście, że każdy z nas!!!

Jolu- na szczęście byłam na poczatku roboty. Teraz wiem z czego zrezygnuję, np z rododendronów...oraz wiem, że rabaty cebulowe w największym dołku działki to zły pomysł.

Ambo- serbrne, złote i diamentowe Twoje słowa! Dokładnie - mieczyki, chryzantemy na jesień, tulipany na wiosnę, marcinki, floksy, łubiny, margerytki, rudbekie...i wszystko inne co samo rośnie!
Np. szczypiorek od cebulki siedmiolatki stał dzielnie po zejściu 9-dniowej wody! To jest zdecydowanie roślina dla mnie! Też irysy u sąsiadów przewspaniale kwitną!
Ma- Do- dziękuję. Rozmawiałam z przyjaciołkami, ze niedługo ziór czereśni, moreli, wiśni...Szkoda, że nie na zielonej trawce, ale i tak strasznie kocham tę moje działeczkę! Nawet zabłoconą,śliską, grząską, śmierdzącą szuwarami i jeziorem i pełną żab i komarów...Przypomina teraz tę tajną i tajemniczą, żyjącą swoim życiem , pierwszą jaką ją widziałam....
Izaziem - Izo- nawet nie wiesz jak mi to dodaje sił, że ktoś w ten sposób myśli o mnie, że mam pałera. Sama często mam dołek, więc gdy staram się sprostać - to pomaga!
Izaziem, Ambo, [Izo] - no cóz- pierwsza uwagę jaka bym miała jako prezydent-ka, to, że przeraziło mnie forumowe skrzywienie -w tej słynnej już reklamie: oto młodych dębów nie sadzi się chyba tak blisko siebie? Przecież myśląć o przyszłości trzeba brać pod uwagę pokrój korony? Ale niestety, gdyby działkowcy byli prezydentami, to pewnie świat byłby lepszy...
Dziś piszą na Pogodynce że u nas II fala, czyli, że 800cm. Alarm jest na 650 czyli o metr pięćdziesiąt wyżej. Czyli u mnie po kolana w domku wody.Chyba pójdę na spacer pod bramę...
Ale najgorsze, że rośliny, te w domu - w kartonie...rosną jak na drożdżach, porobiłam dziurki w foliowych torebkach, bo zdawały się zaparzać, a teraz lekko zmarniały, bo z kolei utraciły trochę wilgoci...Inne nadgniwają i marnieją...Oby tylko je wsadzić do ziemi, na warzywniak skopany wszystkie wysadzę, jak leci aby odbiły, a potem z bryłą ziemi chyba powysadzam na stałe miejsca?
- bishop
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5116
- Od: 4 cze 2008, o 22:54
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ze wsi/prawie środek Polski
- Kontakt:
Re: Działka z dębami - Wiślanka - agape
Wszędzie straszą, ze chrzan jest expansywny. Ja się przymierzam posadzić go w zakopanym bębnie od pralki, może to go ograniczy?
Pozdrawiam - Krzysiek
Mój czasopożeracz
Mój czasopożeracz
- sparks25
- 500p
- Posty: 696
- Od: 14 lut 2010, o 22:15
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie chełmno
Re: Działka z dębami - Wiślanka - agape
Chrzan ekspansywny hmm ? U mnie rosnie już w jednym miejscu z 15 lat albo dłużej jak go ojciec posadził i ciagle tyle samo miejsca zajmuje, jak sie go wykopuje co rok to tylko odbija od nowa i rosnie .
- Comcia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13363
- Od: 9 maja 2008, o 14:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Działka z dębami - Wiślanka - agape
O chrzanie wiem tylko tyle że rośnie u koleżanki na ścieżce prowadzącej do działki i już od wielu lat usiłuje się go pozbyć.
Nieskutecznie.
Z roślinami które masz w domu to możesz też wziąć wiaderko, nasypać ziemi i powsadzać na te kilka dni.
Bo z wodą nigdy nie wiadomo....
Nieskutecznie.
Z roślinami które masz w domu to możesz też wziąć wiaderko, nasypać ziemi i powsadzać na te kilka dni.
Bo z wodą nigdy nie wiadomo....
Re: Działka z dębami - Wiślanka - agape
Chrzan rosnie wciaz na tym samym miejscu i nie zmienia go. W metalowej beczce nie bdzie mial warunkow i moze wyginac. Jezeli posadzi sie kwiat do ceramicznej doniczki, to bedzie nam pieknie rosl i kwitl. A kiedy wsadzimz go do garnka wowczas bedzie marnial, a potem moze zginiac.
Jezeli chce sie ograniczyc rozrost chrzanu to polecam drewno, lub ceramike, poprstu to miejsce oddzielic czyms takim.
Jezeli chce sie ograniczyc rozrost chrzanu to polecam drewno, lub ceramike, poprstu to miejsce oddzielic czyms takim.
- agape
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2127
- Od: 23 lip 2008, o 21:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Działka z dębami - Wiślanka - agape
Kochani...pochrzanione to lato...
Wiecie..., pisałam już u Oranii, czuje się jakbym znów nie miała działki. Jakby czas cofnął się o dwa lata. Nie moge tam chodzić bo wciąż było zalane...
Patrzę a tu u Was: lilie, z kwiatami
...
Pamiętam uczucie łaknienia przyrody, najbardziej uderzało mnie w zdjęciach u Was wtedy gdy roślina była w cieniu a w oddali migoczące plamy słońca...(w mieście to albo "ojszczany" cień, albo setki metrów patelni, bez cienia i bez ławki)...
Zaczyna mi brakować działki. Jakoś nienaturalnie się czuję...Już powinnam wiedzieć jak się mają czereśnie? Jak wiśnie? Jak morele? Agresty zbierać, ale z nimi jest najgorzej...
Po prostu się czuję znów odcięta od przyrody. Najchętniej wlazłabym do monitora...A jak oglądam działki, kwiaty, to serce mi tak bije nadzieją. A przecież wciąż mam swoja działkę pod opieką...
Tylko z niej nie wracam. Nie migocze mi w oczy, słońce mnie nie oślepia, nic nie pachnie potemw domu ziemią, np. żadne z ubrań. Nie ma spokoju.
Tak zawsze czułam się jako dziecko, gdy mieliśmy plan iść nad morze. Poprzedniego dnia pakowanie:kosz, siatki, koc, prześcieradło, kostium, łopatki, wiaderka...Rano o 7 wstawanie (dla mnie jako dziecka to było niedorzecznie wcześnie!). Robienie herbaty do miękkiej, plastikowej, bezbarwnej butelki- bidonu, który zawsze miał kolor herbaty, nigdy nie dało się go umyć - taki hit PRL-u)...No i wychodzenie z domu: w superletnim ubranku, podkolanówkach i sandałach...i Wędrówka z tymi ciężarami w stronę plaży...No i oczywiście zawsze gęsia skórka, bo przecież o 7 rano jest 17C...Zawsze wtedy myslałam "oj, za zimno sie ubrałam". Przed plażą w tych lasach iglastych, zdejmowanie skarpetek i boso po piaskowanym betonie, zimnym...I właśnie to jest to bicie serca, o którym opowiadam gdy pisze o działce. To samo. "Tosamiutkie".A raczej nie bicie serca, tylko takie "lecenie na skrzydłach" - aby szybciej iść, ale się nie biegnie...tylko tak wewnętrznie "gna"....Aby zobaczyć morze. Zawsze na wydmach najpierw jest górka, i tylko słychać fale (duże sa czy małe dziś?oby były duże!), i wiatr wieje, a dopiero potem jak się na nią wespnie to, dopiero widać...I trzeba teraz wybrać: no to GDZIE?...I zaczyna się wędrówka po piasku coraz cieplejszym...w końcu jest ulubione miejsce, kopanie zagłówka, kocyk, umoszczenia i w końcu ciepło...ale tylko gdy się leży plackiem i wiatr omija.
Potem po pięciu sekundach - sprawdzanie "jaka woda"...No i wyłazi sie z tego sprawdzania o godz. 11, sine usta, gęsia skórka, i pod koc. Herbata, bułka, jajko i zapiaszczony pomidor, a potem spać na kocu, aż lodowa ryba się ogrzeje...I wtedy tak słońce miga w oczach. Patrzy się na ziarnka piasku tuż przy nosie, na kocyku, jak w makrofotografii...a czasem na stonkę. Wtedy już na plaży jest tłum, wesoło, kopanie dołków, dołów, no i czas ...na lody bambino...A gdy sie je wcina i powoli zbiera do powrotu, to nadchodzi myśl "całe szczęście, że tak lekko się ubrałam". Ale żar.I to zawsze zadziwia. Za każdym razem.
Ehhh....
No nic. Idę na działkę sprawdzić co z owocami. Na moją wydmę. Czytałam kiedyś książkę Abe Kobo "Kobieta z wydm". Ale to zupełnie o czyms innym
Wiecie..., pisałam już u Oranii, czuje się jakbym znów nie miała działki. Jakby czas cofnął się o dwa lata. Nie moge tam chodzić bo wciąż było zalane...
Patrzę a tu u Was: lilie, z kwiatami

Pamiętam uczucie łaknienia przyrody, najbardziej uderzało mnie w zdjęciach u Was wtedy gdy roślina była w cieniu a w oddali migoczące plamy słońca...(w mieście to albo "ojszczany" cień, albo setki metrów patelni, bez cienia i bez ławki)...
Zaczyna mi brakować działki. Jakoś nienaturalnie się czuję...Już powinnam wiedzieć jak się mają czereśnie? Jak wiśnie? Jak morele? Agresty zbierać, ale z nimi jest najgorzej...
Po prostu się czuję znów odcięta od przyrody. Najchętniej wlazłabym do monitora...A jak oglądam działki, kwiaty, to serce mi tak bije nadzieją. A przecież wciąż mam swoja działkę pod opieką...
Tylko z niej nie wracam. Nie migocze mi w oczy, słońce mnie nie oślepia, nic nie pachnie potemw domu ziemią, np. żadne z ubrań. Nie ma spokoju.
Tak zawsze czułam się jako dziecko, gdy mieliśmy plan iść nad morze. Poprzedniego dnia pakowanie:kosz, siatki, koc, prześcieradło, kostium, łopatki, wiaderka...Rano o 7 wstawanie (dla mnie jako dziecka to było niedorzecznie wcześnie!). Robienie herbaty do miękkiej, plastikowej, bezbarwnej butelki- bidonu, który zawsze miał kolor herbaty, nigdy nie dało się go umyć - taki hit PRL-u)...No i wychodzenie z domu: w superletnim ubranku, podkolanówkach i sandałach...i Wędrówka z tymi ciężarami w stronę plaży...No i oczywiście zawsze gęsia skórka, bo przecież o 7 rano jest 17C...Zawsze wtedy myslałam "oj, za zimno sie ubrałam". Przed plażą w tych lasach iglastych, zdejmowanie skarpetek i boso po piaskowanym betonie, zimnym...I właśnie to jest to bicie serca, o którym opowiadam gdy pisze o działce. To samo. "Tosamiutkie".A raczej nie bicie serca, tylko takie "lecenie na skrzydłach" - aby szybciej iść, ale się nie biegnie...tylko tak wewnętrznie "gna"....Aby zobaczyć morze. Zawsze na wydmach najpierw jest górka, i tylko słychać fale (duże sa czy małe dziś?oby były duże!), i wiatr wieje, a dopiero potem jak się na nią wespnie to, dopiero widać...I trzeba teraz wybrać: no to GDZIE?...I zaczyna się wędrówka po piasku coraz cieplejszym...w końcu jest ulubione miejsce, kopanie zagłówka, kocyk, umoszczenia i w końcu ciepło...ale tylko gdy się leży plackiem i wiatr omija.
Potem po pięciu sekundach - sprawdzanie "jaka woda"...No i wyłazi sie z tego sprawdzania o godz. 11, sine usta, gęsia skórka, i pod koc. Herbata, bułka, jajko i zapiaszczony pomidor, a potem spać na kocu, aż lodowa ryba się ogrzeje...I wtedy tak słońce miga w oczach. Patrzy się na ziarnka piasku tuż przy nosie, na kocyku, jak w makrofotografii...a czasem na stonkę. Wtedy już na plaży jest tłum, wesoło, kopanie dołków, dołów, no i czas ...na lody bambino...A gdy sie je wcina i powoli zbiera do powrotu, to nadchodzi myśl "całe szczęście, że tak lekko się ubrałam". Ale żar.I to zawsze zadziwia. Za każdym razem.
Ehhh....
No nic. Idę na działkę sprawdzić co z owocami. Na moją wydmę. Czytałam kiedyś książkę Abe Kobo "Kobieta z wydm". Ale to zupełnie o czyms innym

- agape
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2127
- Od: 23 lip 2008, o 21:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Działka z dębami - Wiślanka - agape
Cholera. Znów nawet się nie dało przejść ulicą do bramy.A myślałam, że II już opadła...
- tu.ja
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8926
- Od: 21 lip 2008, o 09:18
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Elbląg
Re: Działka z dębami - Wiślanka - agape
Aguś kochana! Tak mi przykro, że wciąż nie możesz wejść na Wiślankę
Ten poprzedni post...
Czytałam go z takim właśnie wewnętrznym drżeniem. Jakby tam była razem z Tobą w tej opowieści. Znam to, znam to wszystko z autopsji. Jakbyś opowiadała moje wspomnienia z wakacji u Babci. Tylko w Górkach Wschodnich nie było lodziarza, ale w Sobieszewie już tak. 

Ten poprzedni post...


- agape
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2127
- Od: 23 lip 2008, o 21:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Działka z dębami - Wiślanka - agape
Izo! Oj my znad morza dzieciaki chyba to znamy
To jest cudowne dzieciństwo.Dzieci widzą wszystko inaczej.
Czasem zapominam o tym jak to było! Sobieszewo...Może dlatego tak fajnie czytać książki o dzieciństwie nad morzem Pawła Huelle, Aleksandra Nalaskowskiego i inne...Stary Wrzeszcz...ucieczki na plażę...Oliwa. Za to znad rzeki to ja kochałam książkę Przygody Tomka Sawyera. Przeczytałam ja 18naście razy.Zamykałam ostatnią stronę, oddech ..i od nowa.(jako 12 latka) A w dorosłości, zaczęłam po angielsku, bo znam treść, wiec łatwiej mi było się domyslać o co chodzi!

Czasem zapominam o tym jak to było! Sobieszewo...Może dlatego tak fajnie czytać książki o dzieciństwie nad morzem Pawła Huelle, Aleksandra Nalaskowskiego i inne...Stary Wrzeszcz...ucieczki na plażę...Oliwa. Za to znad rzeki to ja kochałam książkę Przygody Tomka Sawyera. Przeczytałam ja 18naście razy.Zamykałam ostatnią stronę, oddech ..i od nowa.(jako 12 latka) A w dorosłości, zaczęłam po angielsku, bo znam treść, wiec łatwiej mi było się domyslać o co chodzi!
Re: Działka z dębami - Wiślanka - agape
Agape mogłabyś napisać książkę o tym co opisujesz na forum. Czyta się to z przyjemnością i czuje się ten klimat. Gdybyś nie wstawiała zdjęć, to i tak wszystko można byłoby zobaczyć oczami wyobraźni.
Nie martw się, że w tym roku masz takie wodne przygody. Należy myśleć pozytywnie i pomyśl
eć, że to jest tylko działka...
Nie martw się, że w tym roku masz takie wodne przygody. Należy myśleć pozytywnie i pomyśl

- amba19
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7945
- Od: 11 kwie 2007, o 20:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk/Chrztowo
Re: Działka z dębami - Wiślanka - agape
Agape - szłam z Tobą na plażę.
Piastowską - gdy jeszcze była piaszczystą drogą z wielkimi drzewami po bokach. I kozy pasły się tuż przy ulicy..
Albo ścieżką przez poligony koło wypalonego czołgu. Tam zawsze bałam się wojny, tak wszechobecnej w tamtych czasach w radiu, w opowieściach rodziców, sąsiadów.
I tak strasznie daleko to było , szło się nieskończenie długo.
A potem ta droga skurczyła się do 15-20 minut.......
Jakie mamy podobne wspomnienia.
Piastowską - gdy jeszcze była piaszczystą drogą z wielkimi drzewami po bokach. I kozy pasły się tuż przy ulicy..
Albo ścieżką przez poligony koło wypalonego czołgu. Tam zawsze bałam się wojny, tak wszechobecnej w tamtych czasach w radiu, w opowieściach rodziców, sąsiadów.
I tak strasznie daleko to było , szło się nieskończenie długo.
A potem ta droga skurczyła się do 15-20 minut.......
Jakie mamy podobne wspomnienia.
Re: Działka z dębami - Wiślanka - agape
Agnieszko, pięknie napisałaś o wakacjach z dzieciństwa i tak prawdziwie. Dokładnie tak było. Dokładniutko
Pamiętam, że moje wakacje z dzieciństwa zawsze były upalne. Przynajmniej tak je zapamiętałam. Lato to lato. Wakacje to słońce. Nie to co teraz. Bywało, że wieczorkiem była burza. Ale po niej, z samego rana świciło słońce. A dzieciaki cieszyły się, bo przez chwilę mogły bawić się w kałuży, choćby na bosaka.
A do twoich wspomnień o morzu i lodach bambino, dodałabym jeszcze smak wody sodowej z sokiem z saturatora
Agnieszko jesteśmy z tobą i też już marzymy, żeby wejść do Wiślanki.

A do twoich wspomnień o morzu i lodach bambino, dodałabym jeszcze smak wody sodowej z sokiem z saturatora

Agnieszko jesteśmy z tobą i też już marzymy, żeby wejść do Wiślanki.
- agape
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2127
- Od: 23 lip 2008, o 21:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Działka z dębami - Wiślanka - agape
Witajcie Kochani!
No więc..weszłam na działkę.
Generalnie - masakra.
Po pierwszej wodzie wyglądało to jeszcze "w miarę". Jak na powódź oczywiście. Było mokro- ale większość była żywa.
Teraz jest smutno. Nawet nie chodzi o zapach - bo śmierdzi zwyczajnie szuwarami i jeziornym błockiem. Czasem głębiej, zgniłym jajem, spod wody.
Ale naprawdę wiele roślin umarło. Roślin,zwierząt, żyjątek...Jest w tym ogrodzie cisza, statyczność...Wygląda to jak po wybuchu Wezuwiusza. Takie moczarowe Pompeje.Rośliny zmarłe stoją pokryte szarym nalotem z mułu...Te które może jeszcze żyją, - przez to szczelne okrycie chyba nawet nie mogą oddychać, czerpać słońca...jakby się dusiły...
Za to na górze, na czuprynach, czubkach drzew - roje pszczół.
Komarów o dziwo nie ma u nas wiele.
Smutne to i dziwne zarazem. Nic nie można zrobić aby pomóc roślinom- ani zagrabić, ani podciąć, odsłonić...Nic.
Ta powódź jedna po drugiej i tak długo (9 dni plus 4-5 dni) stojąca woda, to nie jest zwykła powódź, że zaleje i za 2 dni zejdzie. Och, gdyby taka była, jak zawsze, to da się niemal wszystko uratować, a raczej samo przetrwa. Ale teraz...
Naprawdę gdy na to patrzę, to wiem, że to II fala najbardziej zaszkodziła i szkodzi wciąż tym wszystkim zalanym ludzkim gospodarstwom. To naprawdę przygnebiające, porażające...
A póki mokro,grząsko, ślisko (bardzo) od naniesionego mułu, to naprawdę nic a nic nie można robić.
Gdyby spadł silny krótki deszcz to zmyłby przynajmniej te zaduszająca skorupę z roślin...
A tak - słońce piecze, glina ta zasycha i pęka, zwija wraz ze sobą gdy się kurczy liście roślin...
No więc..weszłam na działkę.
Generalnie - masakra.
Po pierwszej wodzie wyglądało to jeszcze "w miarę". Jak na powódź oczywiście. Było mokro- ale większość była żywa.
Teraz jest smutno. Nawet nie chodzi o zapach - bo śmierdzi zwyczajnie szuwarami i jeziornym błockiem. Czasem głębiej, zgniłym jajem, spod wody.
Ale naprawdę wiele roślin umarło. Roślin,zwierząt, żyjątek...Jest w tym ogrodzie cisza, statyczność...Wygląda to jak po wybuchu Wezuwiusza. Takie moczarowe Pompeje.Rośliny zmarłe stoją pokryte szarym nalotem z mułu...Te które może jeszcze żyją, - przez to szczelne okrycie chyba nawet nie mogą oddychać, czerpać słońca...jakby się dusiły...
Za to na górze, na czuprynach, czubkach drzew - roje pszczół.
Komarów o dziwo nie ma u nas wiele.
Smutne to i dziwne zarazem. Nic nie można zrobić aby pomóc roślinom- ani zagrabić, ani podciąć, odsłonić...Nic.
Ta powódź jedna po drugiej i tak długo (9 dni plus 4-5 dni) stojąca woda, to nie jest zwykła powódź, że zaleje i za 2 dni zejdzie. Och, gdyby taka była, jak zawsze, to da się niemal wszystko uratować, a raczej samo przetrwa. Ale teraz...
Naprawdę gdy na to patrzę, to wiem, że to II fala najbardziej zaszkodziła i szkodzi wciąż tym wszystkim zalanym ludzkim gospodarstwom. To naprawdę przygnebiające, porażające...
A póki mokro,grząsko, ślisko (bardzo) od naniesionego mułu, to naprawdę nic a nic nie można robić.
Gdyby spadł silny krótki deszcz to zmyłby przynajmniej te zaduszająca skorupę z roślin...
A tak - słońce piecze, glina ta zasycha i pęka, zwija wraz ze sobą gdy się kurczy liście roślin...
- agape
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2127
- Od: 23 lip 2008, o 21:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Działka z dębami - Wiślanka - agape
Pustynia...po powodzi...

Podczas - szlam...bardzo śliski.

Trawnik...Chyba trzeba powiedzieć ...był.

Owa martwa cisza...

Pokryta mułem, który zasycha...

i zaciska się na biednych liściach...

Ciśnienie od korzeni pod wodą wypycha niemal z wszystkich drzew żywicę...

A one nadal chcą owocować. Moje Zuchy.

No i cienie nadal w Wiślance migoczą...


Podczas - szlam...bardzo śliski.

Trawnik...Chyba trzeba powiedzieć ...był.

Owa martwa cisza...

Pokryta mułem, który zasycha...

i zaciska się na biednych liściach...

Ciśnienie od korzeni pod wodą wypycha niemal z wszystkich drzew żywicę...

A one nadal chcą owocować. Moje Zuchy.

No i cienie nadal w Wiślance migoczą...
