Skorzystałam z podpowiedzi Jurka (w sprawie zimowego przykrywania powojników) - zobaczymy w przyszłym sezonie co z tego wyniknie.
No i Marie Boisselot - powalająca na kolana
Moja przygoda z powojnikami zaczęła się od JPII i Piilu...

Szybko pozbyłam się trzmieliny, bo podobno zbyt ekspansywne ma korzenie...
w pierwszym roku rewelacja...
JPII kwitł 3 razy (do listopada)
Piilu wdzięcznie mu towarzyszyła...
... w następnym było nieźle ,
w kolejnym złą kondycję przypisałam ostrej zimie i uwiądowi, który dotknął JPII...
Po obciachaniu JPII ledwie odbił, a z Piilu została pojedyncza gałązka...obraz nędzy i rozpaczy.
Postanowiłam wykopać clematiska JPII, a w to miejsce dac jeden z nowo zakupionych - ... łopata ledwo weszła w ziemię - okazało sie, że cała bryła korzeniowa powojnika jest opleciona i "zaduszona" przez korzenie żywotnika. Powojniki dostawały papusianie i wodę znacznie częściej niż wyrośnięta tuja, więc produkowała ona korzonki w tym lepszym regionie... ze szkodą dla moich powojników...
Wycięłam ile się dało, tych korzeni i oddzieliłam plastikową ścianką nasadzenia clematisa od korzenie tui.
Zobaczymy, co to da....
W tym roku jadąc na działkę , na momencik zajrzałam do centum ogrodniczego, chciałam tylko zobaczyć co słychać... no to zobaczyłam...
Miejsce zamieszkania zmieniło 5 powojników

Połówek przeżył zakup, choć z trudem...
Jak widzicie - tylko samoobsługowe odmiany
W ten weekend nieopatrznie zostawił mnie w LiroyM i od razu przykleił się do mnie Multi Blue i Polish Spirit ? no jak mogłabym je porzucić...
Tu będą rosły dwa powojniki ? Multi Blue i Janny - stare róże dostały eksmisję, zamiast dwóch znajdzie tam domek jedna, nowoczesniejsza
Mój clemohilizm sie rozwija, równiez za przyczyna niektórych Forumek
Łatwo nie będzie, bo ziemia u mnie raczej dla różaneczników niż powojników, ale będę się starała.
