Ogólnie też nie mam zastrzeżeń do roślin z marketu
Ja po prostu nie mam ręki do kwiatków kwitnących (obojętnie gdzie sa kupione

)
- wszystkie mi natychmiast po zakupie gubią kwiatki, na szczęście po jakimś czasie dochodzą do siebie. Tak było z kalanchoe i z begonią, które zaczęły mi po woli kwitnąć od nowa, a teraz trzymam kciuki za moją gloksynię
Dziś w końcu zebrałam się i przesadziłam moją hoję
Co prawda doniczka jest chyba troszkę za duża, ale nie mogłam znaleźć żadnej pasujące mi na 100% więc została ta. Trochę miałam problemów z poprowadzeniem jej na jednej drabince, dlatego zrobiłam to na dwóch

a i tak brakło mi podparcia dla jednego kłącza i wspomogłam się jeszcze patyczkiem.
Trochę ją wymęczyłam, ale mam nadzieję, że za bardzo jej nie zaszkodziłam
Poza tym wciąż walczymy z tarcznikiem, co jakiś czas znajduję kilka sztuk, ale jestem dobrej myśli że obejdzie się środków chemicznych
