Moni, okrywałam tylko roczne Rh.
Te, muszą już sobie dawać radę, tym bardziej, że są zdrowe i już zaaklimatyzowane.
Chorując, zrobiłaś im selekcję naturalną
I mam nadzieję, że nie dosięgną Was temperatury poniżej 20 C !
Grażynko, wobec historii z kocykiem, już intensywnie myślimy o wspomaganiu cieplnym.
Optymalny byłby jakiś promiennik, nie obciążający drewnianych podłóg.
Hoyowe maluszki stoją na pręcie grzewczym, większa część wisi pod sufitem, gdzie najcieplej.
Doświetlanie " chodzi" 16 godzin na dobę, a tylko niewielka ilość maluszków " parapetuje" przy oknie.
I słowo daję, nie mam GDZIE ich przestawić.
Cyklamen perski, stojący wśród nich, już jest przezroczyście wymrożony.
Cóż... nie ten klimat.
Aszko, Taruś, Ewuś, ja nawet nie zasługuję na miano podkuchennej, a odwiedzając smakowite strony Ewelinki, Ave, Tary, wpadam w spiralę słodkich kompleksów.
To są dopiero MISTRZYNIE!
Ze wstydem przyznam, że jabłecznik pożarliśmy w kilka godzin, a był wręcz parzący.
Drugi wypiek wczorajszy, twardy jak stara podeszwa, choć 'szara renata" w środku - przepyszna.
Nie wiem tylko, czy wydłubywanie nadzienia, można nazwać konsumowaniem " ciasta" ?
Ewuś, psy wczoraj popływały w lodzie i nałamały kry, że hej!
Ale już po nich widać starość, bo po kąpieli zaczynają siusiać co kilka minut.
Pęcherze już nie te
Bożenko, straszną perspektywę rysujesz.
11 hoi, to x średnią cena 30-40 zł/ szt = mały majątek, równy przynajmniej szczepionemu iglakowi !
Też jestem w ciężkiej konfuzji, bo niby w ziemi trzeba drastycznie ograniczyć podlewanie,
ale skoro jest jasno i ciepło, to potrzeby wodne nie są, aż tak ograniczone.
A z drugiej strony, nagłe oziębienie podłoża ( przeciąg, wyłączenie ogrzewania),
to momentalna śmierć rośliny.
I bądź tu mądry...
Multi piegowata- CUDNA, a kwitnąca, to już MISS !
Nazwę Twojego-mojego hibcia, rozszyfrowałam już po podarunku

.
Teraz, piekniś śpi w garażu i czeka na wiosnę.
Daluś,Ty jesteś osoba wielu talentów.
Za namową, spróbuję pieczenia jabłuszek z masełkiem i cynamonem.
A zimowy tłuszczyk?
Kichać na drobiazgi!
Kilka godzin na mrozie i wietrze, skutecznie wysysa całe ciepło,
a tłuste boczki stanowią ochronę lepszą niż baranica.
Iguś, a skąd to wiesz?
Trafiłaś w 10-tkę!

Ostatnio piekarnik w kuchni miałam prawie 6 lat temu!
I faktycznie, zapomniałam proporcji, procedur i wszelkich reguł robienia ciast.
Wczoraj znów przegięłam w drugą stronę i teraz mamy drewniane ciasto z jabłkowym farszem.
Za to, pewnie w rekompensacie, wyszło wysokie i mocno przypieczone.
Miłko, tfu, tfu, odpukać, na razie prąd faluje
( telewizory się wyłączają, woda chłodna, a UPS-pika) ale cały czas JEST!
Co znaczy, że grzejniki dają ciepło, a hoye stoją przecież na grzewczym druciku.
Oby do wiosny , dziewczęta. Oby do wiosny...