ELSI - witaj, Elżbieto! Migdałek rośnie koło wiśni ( niestety,nie mogę u nich zwalczyć raka bakteryjnego, więc wiosną po kwitnieniu, idą "pod nóż" ), myślę,że też od nich się zaraził brunatną zgnilizną drzew pestkowych. Mało znam się na chorobach, ale starałam sie to zidentyfikowac "z literatury ". To jest jakaś zaraza grzybowa. Kwiaty brunatnieją pod koniec kwitnienia i nie opadają, a końce gałązek zasychają paskudnie. Stosowałam oprysk Miedzianem przed i po kwitnieniu. Oraz wycinałam porażone pędy zncznie poniżej zmian. Pomagało, jak widać na zdjęciach. Natomiast obawiam się ,że ta choroba w nim "siedzi", zobaczymy tej wiosny , jak będzie.
Co do włókniny- wiele osób ją stosuje i są bardzo zadowoleni. Ja też w tym roku położyłam w nowo zakładanej części ogrodu, ale kładłam małe kawałki i nie przypinałam szpilkami,żeby łatwiej było za rok, dwa wyciągnąć. Gdy posadzone rośliny są malutkie, a przerwy między nimi duże, przydaje się bardzo. Potem, według mnie, tylko przeszkadza.
DALU - dzień dobry ! Migdałki są słodkie...Ja mam tylko jednego,posadzonego w poczatkach mojej "kariery ogrodniczej". Ale myślę , czy by gdzieś nie dosadzić.
A skoro tyle o migdałku, więc jego zdjęcie w pełnej krasie
Dziś parę zdjęć trochę chaotycznie...
Te grupy na dwóch kolejnych fotografiach zostały trochę zmienione ( i jeszcze będą ), widać ich niedostatki...
Jeszcze jesienne fotki...Te młode berberysy będą formowane wiosną
perukowiec Ancot , piękny jesienią
URSULKA ? witaj, Ula ! A ja się tak zmartwiłam tą wymianą zdań, że długo w noc nie mogłam zasnąć...
Bardzo lubię rozmawiać i dyskutować. A jest to tym ciekawsze, gdy rozmówcy mają inne opinie. Można się czegoś dowiedzieć nie tylko o przedmiocie dyskusji, ale i o ludziach. Ale tak łatwo jest kogoś urazić niechcący ...Często w ferworze rozmowy człowiek nie zauważa,że występujesz nie PRZECIW NIEMU , a przeciw jego opinii na jakiś temat.
A z tego Twojego znajomego musiał być niezły prowokator...
Dobrze,że napisałaś,że masz migdałki szczepione, właśnie miałam o to pytać.
PIOFIGIEL ? witaj, Tomku! Cieszę się z tej wymiany zdań o książkach. Teraz jest ich sporo, niektóre dość drogie, więc dobrze wiedzieć, na które warto wydać pieniądze.
Szkoda,że nie mieszkasz bliżej, chętnie bym Ci pożyczyła jakieś.
Ja kocham książki ,nie wyobrażam sobie bez nich życia. Ale myślę,że książki o ogrodach są dla każdego, nawet osób mniej entuzjastycznie nastawionych do literatury. Nawet nie czytając ? od dechy do dechy? , przeglądając zdjęcia, przedstawiające doskonałe ogrody, czytając nawet krótkie fragmenty, można wiele skorzystać. I jest to przyjemne zajęcie na deszczowe dni...
Angielskie programy ogrodnicze są świetne ! Teraz na kanale Domo się zdarzają. Nasza tv chyba nie jest świadoma, jaka rzesza miłośników ogrodów jest w tym kraju...
Ogród angielski ...a przynajmniej powszechne wyobrażenie o nim jest bliskie naszemu sercu (mojemu, na pewno...) Wydaje się swojski, prawie jakby wzięty z sąsiedztwa, a jaki doskonały...
Oczywiście, w zależności od okresu, przy domach bogatszych Anglików obowiązywały różne style. Dla mnie kwintesencją stylu angielskiego są :
- miękka, swobodna kompozycja
- ale również rośliny strzyżone, nawet dużo. Są więc elementy formalne, podział na wnętrza ogrodowe np. za pomocą strzyżonych żywopłotów ( czego np. nie ma w ogrodach typowo naturalistycznych )
- drzewa
- trawnik, oczywiście
- duża ilość gatunków roślin, ale zharmonizowanych kolorystycznie ( np. stosunkowo mało roślin o pstrym ulistnieniu )
- róże
- niezwykłe rabaty bylinowe i kwiatowe
- z architektury ogrodowej ? zastosowanie naturalnego kamienia i cegły
- zmurszałe donice i wazy, łuki, pergole itd.
Żeby tak choć w części udało się to w moim ogrodzie...
Gorąco ZACHĘCAM do uzupełnienia czy poprawienia mojej wypowiedzi !
A może ktoś ma inny ulubiony klimat ogrodowy i się z nami podzieli swoją jego wizją..??
Byłoby fajnie