- Prot jest psem niepełnosprawnym, tak fizycznie (brak główki kości udowej i przez to nieco krótsza tylna łapa), jak i mentalnie (padaczka pourazowa - podobno każdy atak padaczkowy niszczy jakiś fragment mózgu!),
- mimo to jest - oczywiście - bardzo mądrym psem, jak na swoje psie możliwości ...
- poza tym jest znajdą po przejściach, pojawił się u nas jako dorosły, już ukształtowany pies, ze swoimi doświadczeniami, umiejętnościami i nawykami,
- już się do nas przywiązał, lubi spać koło mnie, uwielbia głaski i mruczy wtedy jak kot, jest słodki, grzeczny i kochany,
- jest też wielkim obrońcą mojego bezpieczeństwa na działce, bardzo uważnie śledzi ruch w okolicy i jakby co - obszczekuje, obwarkuje i straszy nieproszonych gości,
- nie ma skłonności niszczycielskich, nie gryzie butów, mebli, ścian, to jego pierwszy taki wybryk,
- wszystko to sprawia, że ma u nas troszkę inne prawa, niż przeciętny pies. Ma też, rzecz jasna, obowiązki, codziennie czegoś się uczymy, albo powtarzamy jakąś lekcję np. chodzenia przy nodze, albo rozumienia i wykonywania moich poleceń. Czasem jednak i on ma własne zdanie, albo "traci słuch", jak to wyżeł - indywidualista. Wtedy należałoby go przywołać do porządku. Ale nie można mu dać w tyłek, nie można mu dać po nosie, żadnych kar fizycznych z wielu względów nie toleruję i nie stosuję. Jest jednak sposób, żeby uświadomić psu, że coś źle zrobił i ukarać go. Jest to ignorowanie psa.
Jak to wygląda w praktyce? Kiedy weszłam na antresolę i zobaczyłam co się tam dzieje, pies wlazł tam za mną, a dla niego wdrapanie się na schody jest większym wyzwaniem, niż dla mnie. Nie dość, że kuleje, to jeszcze schody mają stopnie z prześwitem na wysokości psich oczu, więc to trochę jakby wchodzić na drabinę. Długo się uczył, że schody są bezpieczne i można na nie wejść, ale do dziś robi to bardzo powoli i ostrożnie, posuwając się tuż przy ścianie. Nie przeszkodziło mu to wleźć tam wcześniej, pewnie w poszukiwaniu rozrywki czytaj poduszki. Na górze dałam mu powąchać garść pierza, żeby dobrze sobie przypomniał, o co chodzi, dość ostro kazałam zejść na dół (pierwsza część kary), a potem nie zauważałam go przez pół dnia (druga, dłuższa i bardziej dotkliwa część). Spacer - proszę bardzo, jedzenie, proszę bardzo, ale żadnego zagadywania, głaskania, zero czułości i zabaw. Nawet nie patrzyłam w jego stronę. Po tej reedukacji pies był "miękki".
Nie wiem, na ile to podziała w przyszłości, więc na pewno będę zamykać poduszki na klucz, ale jak na razie taka metoda wychowawcza sprawdziła się przez pół roku wspólnego życia. Jeśli pies jest przywiązany do rodziny, to ignorowanie go jest dla niego wielkim stresem i ciężką karą. Nagle znaleźć się na marginesie stada, bez praw i bez normalnego dotychczas traktowania musi zaburzać poczucie bezpieczeństwa psa. Jego miejsce w hierarchii spada, a to nie jest przyjemne dla psa z charakterem. Wręcz widać, jak w głowie latają mu pytania, dlaczego nagle pani nie zagaduje, nie poklepuje, nie zauważa. Co się stało??? Co ja zrobiłem??? Myślę, że to z tego powodu następnego dnia pies był grzeczny i posłuszny jak nigdy

A pierze zebrałam do worka i teraz zastanawiam się, jak mi się będzie spało na szwie idącym przez całą poduszkę
