Arielu ! Widać sumiennie strzegłeś mnie przed ślimakami... zresztą zastosowana przed wyjazdem uderzeniowa dawka "Ślimakolu" sprawdziła się.Tu i ówdzie poniewierają się ślimacze truchła, ale większych strat na roślinach nie ma.
Miło mi ,że tak mnie pocieszacie, ale to nie mnie należą się słowa otuchy, choć wczoraj, pod wpływem impulsu pożaliłam się publicznie...Mąż mojej przyjaciółki , którego znamy od czasu studiów -jest od wczoraj w szpitalu(rozległy zawał) , ona kompletnie zagubiona i przerażona. To była przyczyna wczorajszego postu- nie umiałam i nie umiem jej pocieszyć ,tyle,że z nią jestem. Dziś po wizycie w szpitalu( stan bez zmian- ciężki), pojechałyśmy ...do centrum ogrodniczego ! Może powiecie ,że to głupie, ale nie chciałam ,żeby siedziała sama w domu i rozpamiętywała , co się stało. Nakupiłyśmy kwiatków, bo przecież nic tak nie poprawia nastroju. Ona na balkon, bo wypsiały jej surfinie, ja do ogródka. Przed chwilą dzwoniła, że już posadziła miniaturowe dalie w korytkach i że jest jej jakoś ciut- lepiej. Oto potęga GLEBOTERAPII !!! Oczywiście jutro jedziemy znowu razem do szpitala, bo ona nawet rozmawiać z lekarzami sama nie chce- ale mam nadzieję ,że dziś na trochę oderwała się od złych myśli...
Wybaczcie te osobiste refleksje,już nie będę... teraz pokażę moje nowe nabytki, których niestety jeszcze nie posadziłam.Zrobię to jutro.

Cudne miniaturowe Astry, Niecierpki- czerwony i białe , orez fioletowe Ostróżki...
i jeszcze roślinka , której już dawno szukałam - Perowskia łobodolistna(Perovskia atriplicifolia) oraz Pierwiosnek capitata(Primula capitata), który teraz kwitnie! Bardzo się cieszę i już kombinuję , gdzie co posadzić...
Rzecz jasna z roślinek cieszyła się także moja sunia- obejrzała, obwąchała, zaaprobowała
