Prawie wszystkie kości mnie bolą po wczorajszej ogrodowej walce.
Zachciało mi się porządków.
Na poczatek niedobitki-pozostałości po wykopywanych rok temu piwoniach poprzesadzałam w jedno miejsce.
Jak już tak bardzo chciały żyć że mając jeden pęd kwitły to uznałam że im się coś od życia należy.
I przypomniało mi się jaka głupia byłam rok temu :P
Wykopując piwonie bardzo się starałam wykopać jak największy korzeń ignorując całkowicie ilość pączków czy sam fakt ich istnienia

Dopiero później zrozumiałam o co chodzi z wykopywaniem piwonii.
W istiejącym szpalerze piwonii 2 ostatnie sztuki które nie zakwitły ani jednym kwiatem podważyłam widłami i
uniosłam trochę do góry.
Zobaczymy czy zakwitną ?
Wycięłam do korzeni 3 stare czerwone porzeczki.
Czeka mnie jeszcze karczowanie korzeni

Owocowały słabo a owocków na szypułce było niewiele bo opadały zanim dojrzały.
Podczas wycinania pędów widoczne były w środku ciemne plamy a w niższych i grubszych pędach były czarne i czasem
puste w środku.
Myślę że to jakiś szkodnik się mini odżywiał....
I teraz mam problem.
To dobre miejsce na porzeczki ale boję się posadzić nowe żeby nie było powtórki z rozrywki
Pozrywałam wszystkie pomidory a krzaczory poszły na stos do spalenia.
Zaczęłam przycinanie bluszczu i wyrywanie ukorzenionych pędów.
Wpakowałam je do donicy, przysypałam ziemią i zalałam wodą.
Mam nadzieję że to wystarczy i przeżyją tak tydzień bo obiecałam Stasi......
Mam za siatką tzw. mrozy już drugi rok i kolejny stary działkowicz z zainteresowaniem pytał co to jest
Ok, ja wiem ale nie wiem czy one żyją dłużej niż 2 lata ?
Zostawić czy dać sobie spkój i posadzić tam coś innego zanim wyląduje na kompostowniku ?
Nowe zakupy jeszcze stoją w doniczkach - to taka kara dla mnie.
Najpierw posprzątać muszę zanim zabiorę się za przyjemność sadzenia nowych roślin
I chyba normalnieję, teraz zanim coś posadzę, najpierw naprawdę myślę.
Nie będę wciskała roślin na jakąś rabatę tylko dlatego że tam jest miejsce.
Będę wykopywała i przesadzała żeby uniknąć wrażenia bałaganu w ogrodzie.
Albo rabaty tematyczne albo np. plamy kolorystyczne.
Teraz tworzę plamę niebieską a w przyszłym roku pomyślę o innych plamach
Tylko żebym sama żadnej plamy nie dała
Pokazywałam już moje różowe róże rabatowe ale mam też czerwone.
Co prawda nie kwitną tak wspaniale jak różowe ale właśnie zbierają się w sobie by pokazać co potrafią.
One jako jedyne chyba nie mają plamistości.
Dodatkowo malutki krzew który udało mi się zidentyfikować jako trzmielinę oskrzydloną...
Inne róże też kwitną ale niezbyt wspaniale, żeby nie powiedzieć "marnie".....
Ku mojemu zdziwieniu Maizner F. - ten nędzniejszy zabiera się do kwitnienia.
Taka malizna, chudzizna, walczy dzielnie z plamistością ale jej się nie poddaje i chce zakwitnać.
Jak zakwitnie - pokażę.
A miał iść na kompost
Ale o jesieni nie można zapomnieć - przypominają o niej kolejne rośliny - rozchodniki i miechunki....
