Ewuniu, oczywiście, że się nie obrażę, wszak dowcipów o teściowej jest od metra i ciut, a także różnego rodzaju opowieści o jej paskudnym charakterze. Nawet się zastanawiam, czy jestem wystarczająco jędzowata jak na tę zaszczytną funkcję?
Asiu, oczywiście, że nie będę naciskać. Pamiętam doskonale, jak mnie było przykro, gdy słyszałam takie pytania, bo dziecko też niepokojąco długo się nie pojawiało. Poza tym bardzo lubię swoją synową i nie chciałabym sprawiać jej przykrości niestosownymi pytaniami.
Wczoraj przeprowadziliśmy z M. dwie bardzo trudne operacje:
1. Wszystkie pięć kotów zostało dowiezione do weterynarza, a tam tabletka, zastrzyk, przycinanie pazurków, siup do transporterka i do domu; proste z opisu, ale te cwaniaki na widok transportera chowają się bardzo skutecznie, a jak już uda się któregoś przydybać, to umieszczenie futrzaka wewnątrz jest nie lada wyczynem; uff ... już po wszystkim.
2. Przesadzanie sporej budlei, wiem, nie pora, ale bez tego nie mogłam ruszyć z robotą. W zaplanowanym miejscu dokopałam się do jakiejś rury + pojemnik, M. miał trudny orzech do zgryzienia, bo to było coś potrzebnego i całe ustrojstwo przesuwał o pół metra, ale budleja siedzi w nowym miejscu.
Kompletnie zaniedbałam wklejania fotek, ale przyznać muszę, że z braku czasu robię ich niewiele. Przybyły do mnie cebule tulipanów, w tym, Maria Kaczyńska, niedługo będzie wielkie sadzenie, bo przecież mam sporo cebul z ubiegłego roku.
Kupiłam hibiskusa bylinowego, przybył do mnie mocno przyciety, a obok leżał kwiatek.

Pod wpływem fotek, a także obejrzeniu w ogrodzie u Joanny (JSZFRD) kupiłam perukowca podolskiego. Idąc za ciosem dokupiłam perovskię, urzekł mnie błękit jej kwiatków.
