W Bieszczadach mieszkalismy jak od wielu lat w gospodarstwie agroturystycznym. Co roku pani Marii przybywa jakaś nowa rabatka. Tym razem zachwycił mnie ogromny oset, któremu niestety nie zrobiłam zdjęcia. Zauwazyłam, ze ma jakieś tam male odrosty i poprosiłam pania Marię, czy nie mogłabym sobie tego wykopać... na co otrzymałam dwie wielkie paki roslin do mojego ogródka!! Cudowna kobieta....
potrzebuje jednak pomocy w identyfikacji niektórych. Liście tej krzewinki wieczorem tak obłędnie pachną, że oszaleć można...

i takie coś co sie czepia wszystkiego i wdzięcznie kwitnie:
Resztę zdobyczy pokażę za jakiś czas - jak już przyjmą się w nowym miejscu. Ale jest wsród nich bukszpan, jakies rozchodniki, taki dziwny kwiat do goździka podobny, coś na kształt funkii z liśćmi w kropki, chaber ogrodowy i mak, mini-bratek... piekności!!

Rosnie tam jeszcze coś takiego, musze to kupić w przyszłym roku, tylko nie wiem jak sie nazywa...
Ale... najważniejsze, że ruszylismy z pracami nad skalniakiem. W związku z tym chodzę jak paralityk, bo niektóre kamyczki ważyły tyle co ja, a ja duuuża dziewczynka jestem....
to pierwszy malutki efekcik...

aaaa... jeszcze niespodzianka po powrocie... kiwtnący wreszcie mieczyk w doniczce...

i na koniec moja kicia, która dzielnie pilnowała dobytku pod naszą nieobecność... reszta później... bo mi sie koniaczek grzeje juz bardzo
Pozdrawiam wszystkich jeszcze urlopowo...