Dobry wieczór
gohna pisze:Marta, w końcu dotarłam do ostatniej strony

A było co oglądać. Jestem szczerze zachwycona różami i liliami.
Nad różami - tymi szlachetnymi odmianami myślę już od jakiegoś czasu ale Twoje zdjęcia przekonały mnie do koniecznego posiadania pewnych odmian u siebie.
Nie stanie się to już z oczywistych powodów ale może uda się w październiku

Czekam na zdjęcia lawendy

Gosia - dziękuję za miłe słowa

Cieszę się że zaglądasz

Ja nie wyobrażam sobie ogrodu bez róż.
U mnie niestety wszystkie na raz kwitną i nie kwitną, w związku z czym w okresie "niekwitnięcia" jest niemal wyłącznie zielono
Mimo wszystko planuję dokupić jeszcze dwie. No, może naciągnę ogródek tak, żeby zmieściły się dodatkowe cztery ;)
W związku z tą "zielonością", dodam pęcherznice i berberysy (plus żurawki).
Krzewów bardzo u mnie brakuje, a przy okazji w okresie przestoju róż błysną kolorkami.
Inna rzecz, że moje róże są bardzo młode, więc ciężko od nich wymagać więcej. Ale z roku na rok wyglądają lepiej i kwitną piękniej i dłużej
Lawenda :na pierwszym zdjęciu przycięta. Zdążyła już puścić nowe listki, ale widać, że zaraz po cięciu była łysiutka. To połowa kwietnia.
A tutaj - zdjęcia z dziś.

Już prawie przekwitła, ale jeszcze niedawno było fioletowo.
Asia - miło Cię gościć

Byłam u Ciebie i tam dopiero widziałam prawdziwie klimatyczny ogród!
gorzata76 pisze:Martuś - a co ma robić z chandrą ktoś, komu w ogródku nie mieści się nawet najmniejszy kompostownik?
Z mieczykiem na razie cisza...

I to właśnie w Was uwielbiam - piszę, że na zły humor pomogło przerzucanie zdechłych roślin, a nikt nie wywala gał

,
nie wznosi oczu do nieba

, nie próbuje wsadzić mnie do wariatkowa

, nie udaje że mnie nie zna

..
Wy piszecie: i co robić jak nie mam kompostownika - ze smutną minką..

Gosia - muszę tam do Ciebie zajrzeć, bo ja ostatnio jestem mistrzunio upychania. Też kiedyś nie wiedziałam, gdzie wcisnąć kompostownik.
A nie dość, że zmieściłam dość duży, to jeszcze znalałam koło niego miejsce na rabatkę ;)
Co do reklamacji - przypomnij się koniecznie. Czasami mam wrażenie, że nie radzą sobie z całym tym interesem.
Mi nigdy nie zdarzyło się, że nie mogli znaleźć wpłaty, nie wysłali roślin, ale z Forum wiem, że to się zdarza.
Wiesz - ja pracuję w firmie, która ma zupełnie inny profil działalności, ale też sprzedaje poniekąd wysyłkowo.
Po kilku latach wiem, że przy dużej ilości zleceń zdarzają się różne rzeczy, które nie wynikają z czyjejś złośliwości, zaniedbania. Tylko po prostu się zdarzają.
Nie chcę absolutnie występować tutaj w roli obrońcy, ale z tego samego powodu zawsze staram się być miła dla różnego rodzaju telefonicznych akwizytorów, którzy z reguły chwilowo nie mają lepszej pracy, a pewnie kiepsko im płacą.
Jeśli się upomnę, a ktoś nie reaguje, to cierpliwość się kończy.
AGNESS pisze:faktycznie możesz słyszeć różne opinie odnośnie zimowania lilii, ponieważ są dwie szkoły

jedna mówi wykopywać, druga -nie wykopywać tylko dokładnie przykryć
To ja swoje zostawiam

A wiesz dlaczego ja uwielbiam lilie? Jak byłam bardzo mała, kupiłam na targu małą liliową cebulę.
Za ogromne - jak dla mnie wtedy - pieniądze ;) Każdy grosz kieszonkowego ciułałam na jedzenie dla działkowych kotów,
więc ta cebulka to było wielkie nadszarpnięcie mojego budżetu. Babcia kręciła nosem, co to ja przyniosłam, że mała, nie zakwitnie.
Zakwitła!

Jednym kwiatolkiem, który szybko opadł, ale w liliach się zakochałam.
Są piękne, to też, ale sentyment, który siedzi gdzieś głęboko, wziął się właśnie stąd ;)
Jadzia - dziękuję za wizytę

Zwłaszcza jeśli nie żałujesz bocznych ścieżek ;)
Jeśli chodzi o Hanię, to ja jej w kwestii roślin wierzę bezgranicznie.
Kilka razy pytałam ją o różne rzeczy i zawsze miała rację.
Bogusiu - fosfor i inne potasy, chelaty żelaza, magnezy i siarki kupiłam na allegro.
Za moment podeślę Ci link do sprzedawcy.
Kiedy przyjechało pół kilo czystej siarki, chcieli mnie z domu gonić
Dziś tylko jedno zdjęcie - mojej pachnącej skromnisi ;)
Devotion - niemal w pełni rozkwitu
