Smokini Złota, do amorów to teraz tak daleko, jak do Dolnego śląska !
Poduszkę - grzeję, Kapsi mam obklejone, jak gradficiara plecowa, Elmetaksin i Mobilat w użyciu, a zółądek faszerowany polopiryną i Panadolem, na zmianę.
Dobrze jest - ręce juz podnoszę a i chód mniej drewniany i kaczy

.
Powolutku, jak zramolała babcia ale DO PRZODU !
Grażynko, nie poważę się teraz schodzić na dwór.
Jest tylko 12 C a zadnie plecki, to ja muszę mieć w piekarniku.
Nawet Krzyś mnie wyręcza w psim siuraniu, więc może nocne gwiazdy, gdy lato przyjdzie...?
Daluś, oj, rozhulały się.
Szkoda tylko, że nie widziałam kiedy zaczęły kwitnąć.
Bo częśc, już niestety zwija się w stronę dzieckowania.
Floxów trzeba będzie dosadzić, bo jednak one najpiekniej aromatyzują ogród,
a i kwitną dłużej, niż nieszczęsne ligularie-giganty.
Wybaczcie Kochane, idę już wyprostować tyłkowe przymarszczki i zagrzać 4.
