karolacha - ta moja piwonia delawaya kosztowała mnie 15zł więc nie odstawała ceną od piwonii bylinowych

Ja mam 5 odmian piwonii bylinowych, z czego 4 są to tzw. chińskie, które pokładają się na ziemi od byle deszczu. Kwiaty mają za duże w stosunku do wiotkich pędów. Są ładne ale każdy pęd z osobna musze podpierać żeby to jakoś wyglądało

Pod tym względem drzewiaste mają olbrzymią przewagę nad nimi. Jeszcze w tym roku moje piwonie chińskie wymyśliły, że wydadzą gigantyczne kwiaty (2 odmiany zakwitły po raz pierwszy po kilku latach od posadzenia) i teraz to dopiero się pokładają
kaitou, życzę powodzenia w szukaniu jej

jest naprawdę warta posiadania jej
Biedronka641, przez to, że wątek mi przeskoczył na kolejna stronę zapomniałem o Tobie... przepraszam
No widzisz, ja nie doczytałem, że ta cebulica nie zimuje, ona sama chyba też nie wiedziała, że nie zimuje więc przezimowała

Znaczy jak ją sadziłem to wiedziałem, że może wymagać okrycia. Co prawda zimą nie była okryta, już około stycznia miała wielką rozetę więc bałem się, że zmarznie. Jak przyszły te wielkie mrozy w okolicy marca to na szczęście znalazło się troszkę śniegu i mój tata zasypał ją (i inne cebule rosnące obok. Dopowiem, że ona jak i pozostałe rośliny obok rosną w zadołowanych donicach) kopczykiem śniegu. Jak śnieg stopniał i przyszły kolejne, wielkie mrozy to mój tata nakrył ją gałęziami świerkowymi. Oprócz tego donice z tymi cebulami mam zakopane przy domu, od strony południowo-zachodniej - myślę, że to jej bardzo pomogło przezimować. Ale poczytałem o tej cebulicy i już nie zaryzykuję jej zimowania na ogrodzie

Jest naprawdę ładna i nie chciałbym jej stracić
Teraz wygląda tak:
A z ciekawostek późnowiosennych to do kwitnienia szykuje się u mnie hiacynt

Odnalazłem go w szafie chyba w 2 połowie kwietnia. Cebulkę dała mi koleżanka w zeszłym roku - to był okaz w doniczce, który jej przekwitł, zaschnął i nie wiedziała co z nim zrobić. Ja zapomniałem posadzić go jesienią i odnalazłem cebulę w szafce, w reklamówce, trochę przesuszoną ale z zielonym czubkiem

Postanowiłem, że go uratuję

I chyba się udało choć bardzo długo stał w miejscu i bałem się, że po prostu nie ruszy.
W zeszłym roku dostałem jedną sztukę szałwii muszkatołowej. Roślina już była po kwitnieniu, z suchymi pędami kwiatostanowymi. Posadziłem ją a z pędów udało mi się trochę nasion zebrać. Wysiałem je wokół rośliny matecznej i do 2 doniczek, zadołowanych w szklarni. Nasiona super wzeszły ale wszystkie rośliny poza szklarnią zginęły zimą. W szklarni przeżyła mi jedna siewka (wynik nie tyle mrozu, co niestety przesuszenia zimą...) - i teraz wygląda tak:

Obok niej wykiełkowała jeszcze jedna siewka z tych wysianych w zeszłym roku do gruntu (siewkę ze szklarni posadziłem w tym samym miejscu, w którym rosła roslina mateczna).
A na koniec naparstnice
