Mam specjalną dietę od dietetyczki (z powody pogorszonych wyników tarczycy) i pojawiają się w niej nawet teraz zimą truskawki, jagody, świeże ogórki, pomidory, sałata, cukinia, rzodkiewka... Próbowałam stosować się w 100%, ale te sklepowe truskawki teraz są niejadalne, ogórki też, brzydko pachną i nie da się ich zjeść, ohyda!
Szukam zamienników, może coś bardziej jadalnego ze sklepu, a może część da się podhodować nawet zimą w domu?
Rzodkiewki jeszcze nie są takie najgorsze, ale jak trafią się niedobre to podpędzam kiełki, podobne w smaku, pikantne i pewnie sporo zdrowsze w zimie.
Nie mam pomysłu na sałatę


W sklepach są dostępne sałaty rzymskie, może ktoś wie, jak są uprawiane? Normalnie, w sezonie i dobrze się przechowują? Wtedy, nawet jak miałyby mniej witamin niż latem, to przynajmniej nie byłyby trujące. Czasem zamieniam sałatę na kapustę pekińską. Mam mieszankę do siewu ma młode listki, ale coś mi się zdaje, że skoro w szklarni mają za mało światła to co dopiero na moim parapecie?

Ogórki to tragedia i chyba na to nie ma rady, zjadam ostatnie słoiki kiszonych. Ehhh szybko się kończą.
Cukinię próbuję zastępować dynią, a czasem widuję w sklepach importowaną, ktoś próbował? Da się ją zjeść? Mocno odbiega smakiem od tej sezonowej?
Papryki nie są takie najgorsze o tej porze, nawet mają swój smak. Pomidory są gorsze, ale niektóre odmiany koktajlowych dają się zjeść. Ostatnio trafiłam na całkiem smaczne pomidory paprykowe w lidlu. Może ktoś polecić jadalne teraz odmiany?
No i te truskawki, mrożone są niedobre, a "świeże" plastikowe

Nawet marchewka w sklepie jest jakaś dziwna, wygląda ładnie taka pomarańczowa i umyta, ale jest bez zapachu i w lodówce potrafi się zepsuć w tydzień czasu

Jak sobie radzicie zimą z brakiem świeżych warzyw? Które kupujecie, które pędzicie na parapetach (kiełki, zioła, szczypiorek)?
Przyznam, że najbardziej o tej porze smakują mi warzywa korzeniowe i własne zachowane po lecie, pomrożone albo pasteryzowane ze słoików.