w dziale "róż" pojawiam się pierwszy raz, ale na pewno nie jest to raz ostatni, więc wszystkich serdecznie witam.
Zaczynamy komponować ogród wokół domu. Posadziliśmy swoje dwie pierwsze róże w życiu. Chcielibyśmy stworzyć kilkumetrowy rząd róż. Ale boje się, że rzuciliśmy się z motyką na słońce i zdecydowanie musimy pogłębić wiedzę w kwestiach różanych, aby iść dalej. Ale... posadziliśmy już dwa krzaki. Jest to odmiana Leonardo da vinci. Skopałem ziemię, dołki wysypałem kwaśną ziemią, jak do iglaków, taka została mi polecona w okolicznym sklepie ogrodniczym. Rosną w pełnym słońcu, dookoła trawnik, a jeszcze dalej łąki i pola. Jeszcze przed wsadzeniem w ziemię, zauważyłem mszyce na kilku czubkach, popryskałem preparatem w spray na mszyce do róż. I nagle dwa dni po "zimnej Zośce" liście jednej z róż zaczęły tak jakby się przebarwiać. Posadziliśmy je w tedy. Proces powoli narastał. Zapewne niepotrzebnie źródło problemów znalazłem w lekkim przygruntowym przymrozku, jakie wtedy było, [liście kasztana jadalnego mi zmroziła "Zośka"]
Teraz jedna z róż, ta pierwsza tak jakby wyszła z tej choroby, albo przynajmniej wygląda lepiej, ale druga ma się dużo gorzej, liście wyglądają ja na zdjęciu. Część pąków kwiatowych nie rozwinęła się i opadła.
Czytam Państwa wpisy, przeszukuję fora i artykuły. Nie mając doświadczenia w tej kwestii, domyślam się, że to może być czarna plamistość róży, ale pewien nie jestem, bo jak czytał mini kompendium wiedzy rose_marek to te liście wyglądają też trochę jakby miały niedobory potasu i azotu.
Proszę, jeśli ktoś znajdzie czas, upewnić mnie czy to czarna plamistość. Mam Score 250, czy ewentualnie zrobić oprysk??
Czytam dalej wpisy, aby nie zawracać już głowy pytaniami, które zadane już były, ale na jednym zdjęciu wygląda to jak ta choroba a na innym nie, choć bardzo podobnie.
Z góry dziękuję
M



