Temat dla mnie trudny do ogarnięcia, ilość czekającej nas pracy mnie nieco przeraża ;)
Niedawno kupiliśmy działkę, dużą, bo ma 34 ary. Na razie będzie sobie leżała odłogiem i dopiero za jakieś 2 lata, jak dobrze pójdzie, zaczniemy myśleć o budowie domu oraz oczywiście o założeniu ogrodu.
Pracy w ogrodzie się nie boimy, lubimy to, na razie wyżywamy się na działce u teściów. Ich działka jest jeszcze większa, fragmenty są zagospodarowane, ale reszta - wieczna prowizorka ;( Chciałabym u siebie tego uniknąć.
Poradźcie co po kolei robić, żeby jakoś ten teren sensownie ogarnąć.
W tej chwili działka jest pusta, na szczęście nie ma na niej żadnych drzew do wycięcia, pniaków itd. Kiedyś była uprawiana, a od jakiegoś czasu służy za wybieg/pastwisko dla koni sąsiada


Rośnie tam jakaś trawka, perz, koniczyna, szczaw - to naprędce zidentyfikowałam.
Docelowo planuję przeznaczyć ok. 8 ar na część warzywno-owocową (drzewa i krzewy owocowe, warzywnik, kompostownik, domek na narzędzia), a resztę pod budowę domu i ogród (placyk zabaw dla dzieci, rabaty, rabaty i rabaty oraz trochę trawnika

Jak sensownie rozplanować prace, żeby:
- nie wydać wora $$$$
- nie lać Roundapa
- w miarę możliwości ogarnąć do własnymi siłami - tzn. z pomocą wynajętego traktora, ale bez profesjonalnej firmy ogrodniczej, bo zwyczajnie koszty byłyby dla nas zbyt duże

Wiem, że rozpoczynając prace powinnam mieć już projekt ogrodu i tak też będę się starała zrobić, żeby choć z grubsza mieć to zaplanowane - tzn. rozmieszczenie "budowli" (plac zabaw, kompostownik, domek narzędziowy itd), zarys/kształt rabat.
Jakiś sąsiad z traktorem się tam pewnie znajdzie w okolicy, więc będzie można to przeorać, tylko co potem? Myślałam o tym, żeby przeorać i wysiać coś na zielony nawóz, co zagłuszy chwasty (facelia, gryka, gorczyca???). Jeżeli to ma sens, to ile razy taki zabieg należałoby wykonać?