ja tak zaczynałam w czerwcu rok temu - tyle, że przygotowałam sobie mały kawałek ziemi na eksperymentalne warzywa, a resztę cały sezon czyściliśmy. Dziś o prawie rok mądrzejsza mogę powiedzieć, że rację mieli ci, co mówili, że nie ma co się spieszyć z sianiem i sadzeniem zanim się ziemi porządnie nie przygotuje (ale moja wina

bo chciałam bez chemii - więc wyrywam, plewię, wyrywam, grabię....

). Teraz 3 razy się zastanawiam zanim coś wsadzę, czy na pewno nic nie zostało w ziemi z chwaściorów
powodzenia w nierównej acz możliwej do wygrania walce
