Chcę uratować kwiatka - prezent od mojego chłopaka na ubiegły dzień kobiet. Kwiat ten jest to najprawdopodobniej begonia lub pelargonia, sama na tym sie dobrze nie znam, chlopak też dokladnie nie pamiętał. W każdym razie z wyglądu zielone błyszczące liście i czerwono rózowe małe kwiatki charakterystyczne dla tych dwóch gatunków. Kwiatek stał u mnie na biurku jednak ktoś mi go kiedyś przez przypadek zrzucił na podloge gdy wychodził na balkon. Kwiatek złamał się w pół, wypadł z doniczki razem z ziemią. Pozbierałam to co z niego zostało czyli praktycznie korzeń, kawałek łodygi z listkami i ziemie. Wsadziłam wszystko do doniczki i mialam nadzieje ze jakos sie podniesie. Jednak w miejscu złamania najpierw byl taki jakby mokry, następnie zaczał sie wysuszać i czarnieć. Kiedy zorientowalam sie ze to gnicie postępuje to obciełam kawałek i starałam sie zagoic kolejny raz. Tym razem probowałam nawet smarować "rane" miąszem z aloesu jednak to pomagało tylko chwilowo, spowolniło cały proces, ale ostatecznie roslina dalej gniła. Tak się to ciągło przez długi czas a ja usuwałam za bardzo zgnite odpadające cześci mając nadzieje ze tym razem sie zagoi. Jednak nic z tego, w dniu dzisiejszym moj kwiatek do ktorego miałam sentyment wyzionąl ducha

Pozdrawiam, Ewa