Witam serdecznie

,
jak wielu z Was również ja jestem zarażona tą nieuleczalną chorobą jaką jest "ogrodo-roślino-mania"

Prawdopodobnie została ona przekazana mi w genach przez moją mamę i towarzyszy mi niezmiennie przez całe życie. Mam taką przypadłość, że gdzie nie osiądę na dłużej niż tydzień, tam natychmiast pojawia sie jakaś "zielenina domowa"

W ten sposób kilka miejsc nieźle zarosło

. Oczywiście w moim domu trudno znaleźć miejsce na jakąkolwiek nową roślinę (mnie się jednak ciągle to udaje, ku rozpaczy mojego M

) i dlatego moim ogromnym marzeniem było posiadanie ogrodu zimowego czy też oranżerii. Nie sądziłam, że to kiedyś nastąpi, ale wiosną roku 2011 stał się cód
Minęło już trochę czasu i powinnam nieco ochłonąć, zwłaszcza, że jak sie okazało nie są to same przyjemności

, ja jednak ciągle sie cieszę i jest to moje najnajulubieńsze miejsce w domu i nie tylko. Tą właśnie wielką radością chciałabym się podzielić z kimś, kto jest w stanie w pełni ją zrozumieć i jestem pewna, że właśnie tu osoby takie znajdę

W następnych postach postaram się pokazać i opowiedzieć o moich zielonych podopiecznych.