Założenie własnego wątku jest dla mnie zobowiązaniem wobec pozostałych Forumowiczów, aby nie tylko bywać, ale także brać w nim czynny udział.
Mój przydomowy ogród nie należy do dużych, chociaż Ci którzy go już widzieli zapewne kojarzyć się może z przestrzenią ? ze względu na małą ilość nasadzeń

Kiedyś, ze względu na upodobania męża a moje zbyt duże zobowiązania pozarodzinne, była trawa, trawa, iglaki, igliczki, czyli roślinki które nie są aż tak czasochłonne w porównaniu z kwitnącymi, chociaż też należy im się wiele miłości . Co nie oznacza, że w ogóle nie było kwiatów.
Ogród zaczął się zmieniać w roku 2011.
W 2012 dalsze zmiany i wypadło kilka drzew owocowych, które nie owocowały już kilka lat albo bardzo chorowały. Przez to przybyło trochę miejsca.
To tak w krótkim wstępie.
Aby wyprzedzić Wasze pytanie ? dlaczego na glinie malowane ? to odpowiadam:
Dawno, dawno temu, gdy Ilona była smykiem z poobdzieranymi kolanami i nie tylko władze zarządziły, iż przez wiele ogrodów zostaną poprowadzone wielkie rury ciepłownicze. Wywieźli dobrą, żyzną ziemię, wykopali ogrom drzewek, położyli rury, nawieźli "kopę" gliny i byle jakiej ziemi, zakopali dziury i tak zostało.
I teraz próbuję coś na tej glinie stworzyć. Czy mi się udaje zostawiam do Waszej oceny.
Nie mam zbyt wiele zdjęć, ale podzielę się tym co mam. Na zachętę kilka różyczek z zeszłorocznych nasadzeń.



