Pisałam już gdziś, że mam dwa "ekologiczne" sposoby na ślimale.
1. Zapraszam kolegów i koleżanki dzieci. Każdy dostaje słoiczek i urządzam zawody z nagrodami pt: "kto znajdzie więcej ślimaczków". Nagie są liczone podwójnie. Nocą, jak dzieci nie widzą, słoiki lądują wypełnione wodą w koszu, dzieciom mówię że "ślimaczki" wypuściłam na wolność.
2. Zaprosiłam do ogrodu ropuchy. Pierwsze przyniosłam od sąsiadów (nie wiem czy to coś dało, pewnie uciekły
![lezy-ze-smiechu :;230](./images/smiles/lezy-smiech.gif)
), potem same się wprowadziły. Położyłam pod krzewami kamienie, nie zbieram wszystkich liści, założyłam małe oczko. Kilka wilgotnych zakątków ogrodu jest "dzikich". Mam ich zatrzęsienie, gdzie nie grzebnę okazuje się że w ziemi siedzi ropucha
![Smile :)](./images/smiles/icon_smile.gif)
Ślimaków prawie nie mam, wszyscy wokół mają
![Smile :)](./images/smiles/icon_smile.gif)