Mam Rodzynka Brazylijskiego (Physalis peruviana) .Rośnie na balkonie w dużej doniczce.Ma ok.40 cm i jeszcze niezaowocował.Czy ktoś chodował już Rodzynka zwanego miechunką peruviańską Czy ktoś wie jak chodować tą roślinę?Proszę o odpowiedź. http://www.gradinarstvo.hit.bg/snimki/fizalis9.jpg
Owszem, miałem kiedyś na działce rodzynka brazylijskiego. Uprawiałem go identycznie jak pomidory, bo o ile wiem należy również do rodziny psiankowatych. Dojrzałe owoce spadają na ziemię w torebkach, w których rosną. Torebki są identyczne z torebkami miechunki rozdętej (chińskie lampiony) tyle tylko, że nie są czerwone a słomkowe. Owoce rodzynka brazylijskiego są bardzo słodkie.
Miechunka u mnie rosła pod folią razem z pomidorami, jako "runo". Dzieci zajadały sie owocami wprost z tunelu. Na drugi rok sam a rozsiała się pod folią.
U mnie rośnie wprost w gruncie. Nasiona wiosną wydobyłam z owoców kupionych w markecie. Kiełkują szybko. 10-centymetrowe sadzonki wysadziłam do ogordu i prawdę mówiąc przestałam się nimi zajmować. W tej chwili mają ponad 50 cm wysokości i właśnie zaczęły kwitnąć. Dość wolno rosły w lipcu, gdy była susza. Gdy zaczęło padać, podwoiły swoją wysokość.
Myślałam że tej rośliny prawie nikt nie choduje...a jednak.
Ja mam jedną sadzonkę Rodzynka brazylijskiego (ma 40cm) i choduję go na balkonie w donicy..Jeszcze nie zakwitł.Nie mogę się doczekać owoców.
Uprawiałam,na stanowisku bardzo słonecznym w zielniku,niedoczekałam dojrzewania umozliwiajacego konsumpcję,zrezygnowałam,wyciełam jesienią.
Owocował dobrze ,uprawiałam tak jak pomidora.
Wprawdzie wątek stary, ale ja trafiłam na rodzynka dopierow tym roku. Wysiany do doniczki bardzo późno bo na początku kwietnia, w maju do gruntu, jednak nie wszystkie owoce zdążyły dojrzeć. Ale te które dojrzały były REWELACYJNE i bardzo dorodne.
W tym roku zamierzam wysiać nasionka dużo wcześniej.
Ja mam dobre doświadczenia z rodzynkiem brazylijskim, trzeba go tylko odpowiednio wcześnie wysiać do doniczek, najlepiej w lutym. Roślina ma długi okres wegetacyjny i jest wrażliwa na przymrozki, więc im bardziej wyrośniętą roślinę posadzi się w maju (po ostatnich przymrozkach) do gruntu, tym więcej owoców zdąży dojrzeć do jesieni.
Nasiona kiełkowały mi nie od razu, tylko po ok. 2 tygodniach. Na początku przez długi czas siewki rosną bardzo wolno, ale potem bardzo przyspieszają i silnie rozrastają się na boki. Siewki są odporne na przesadzanie, system korzeniowy łatwo się regeneruje. Pędy przy ziemi puszczają boczne korzonki więc można rozmnożyć roślinę wegetatywnie robiąc sadzonki z odpowiednio wyrośniętych pędów. Taką sadzonkę pewnie można by było ukorzenić jesienią i przechować przez zimę w doniczce.
Moje "rodzynki" wyrastały na średnio żyznej, gliniastej ziemi do grubo ponad 1,5m wysokości i rozrastały się na boki, bo puszczały dużo silnych, bocznych pędów. Na początku łodygi są proste, a z chwilą pokazania się pierwszych kwiatów zaczynają się rozwidlać. Łodygi są sztywne i grube, ale dosyć kruche, można je przywiązać do palików żeby się nie wyłamywały.
Nie są chyba zbyt wymagające co do gleby, znakomicie rosły mi w gruncie, ale potrzebują podlewania w przypadku suszy, łatwo więdną.
W tym roku pierwszy raz zasiałam rodzynka brazylijskiego w połowie lutego. Potem pod koniec kwietnia małe sadzoneczki poszły do szklarni. Na chwilę obecną jeden to już krzaczor a pozostałe to krzaczki. Wypuszczają też już kwiaty, nawet te mniejsze niektóre będą kwitły. Nie mogę się już doczekać jak one smakują.
Tak było na początku maja. Ten jeden rośnie dosłownie jak na drożdżach