O pozbywaniu się podagrycznika czytałem , za informację o perzu serdecznie dziękuję .Ziemię wymieniłem ,żeby pozbyć się plątaniny korzeni , teren nie był w żaden sposób uprawiany przez ostatnich 10 lat. Zrobiłem tak w ubiegłym roku na ok. 5m2. Pojawia się i perz i podagrycznik ,ale w ilościach śladowych ,więc gdy tylko zauważymy , zaraz go wyrywamy razem z kłączem. Za rok ,dwa ,trzy mam nadzieję problem zniknie.
Pomysł zagospodarowania terenu był wymuszony okolicznościami. Otóż jest to kawałek placu zaraz przy bramie wjazdowej do firmy. Kierowcy ciężarówek traktowali zarośla jako wygodny śmietnik , do kosza mają przecież jakieś 6-8 metrów

A tak , otwarte okno i siuuuuuup. Puszki , butelki i tym podobne. Przecież i tak zarośnie.
Wiosną pracownicy wywozili nawet 5-6 taczek śmieci. Poza tym traktuje ten kawałek ziemi , jako poligon doświadczalny przed wejściem na działkę koło domu. Błędów popełniłem przez kilka miesięcy tyle ,że można obdzielić kilka osób

. Jeden z największych , to wyrwanie chwastów z kawałeczka i posadzenie roślin wieloletnich. Potem powiększenie terenu pod rośliny. Stąd moja obecność na tym forum. Po co wyważać dawno otwarte drzwi ?
Poza tym machanie łopatą dziwnie mi się spodobało , mięsień piwny jakby mniejszy , lustrzyca zimowa znika, powoli niestety , mniej palę , odstresowuję się, dzięcioła widziałem , żonę oderwałem od TV , wróciło jej poczucie humoru , twierdzi ,że oddycha pełną , piękną piersią , same plusy. Jak tak dalej pójdzie przekroczę granicę działki i zacznę kopać grunty miejskie , potem gminne . Te granice też przekroczę, zatrzymam się w Mielnie , na chwilkę , potem w lewo kopać plażę, odchwaszczę wydmy.

Chyba się zagalopowałem , albo to gorliwośc neofity. Dzięki za informację , wdzięczny jestem stokrotnie. Pozdrawiam , Piotr.