Jeśli chodzi o straty, to najbardziej dotkliwą okazała się strata Sulkorebutii seinbachii var horrida. Pozostałe to drobnica- 2 letnie kaktuski w sumie jakieś 8 sztuk. Poza tym jedna Euphorbia meloformis.
U mnei też straty najbardziej dotkneła mnie strata ferocactusa steinesii to było moje oczko a tu takie nieszczęście:( do tego hamatocactus i kilka jakis małych. Az smutno się zrobiło:(
Zawsze szkoda straty pupilka, tym bardziej jeżżeli ma się świadomość swojej winy. Za zimno jej było w te duże mrozy, a mnie się nie chciało zejść do piwnicy i dać kaktusy w nieco cieplejsze miejsce.
Dominiko.
Medal za cierpliwość. Mnie by się nie chciało przeglądać takiej ilości stron.
Cieszę się, że Ci się u mnie podobało
Muszę cię jednak ostrzec. Z chorobą sukulentową nie ma żartów. Trudno się z niej wyleczyć.
Ja zeszłej wiosny miałam problemy mieszkaniowe i postanowiłam pozbyć się mojej kolekcji. Niestety nie udało się. Po 20 oddanych kaktusach powiedziałam stop.
Beatko dzięki Dorotko oj i to nie małą, bo wcześniej szukałam jej pełnej nazwy w Rhipsalisach. Po czym wnioskujesz, że ma zamiar kwitnąć Ja pączków nie wiżu