Witam,
Mam pytanie, czy ktoś z forum miał do czynienia z łuparkami do drewna hydraulicznymi lub stożkowymi. Jeśli chodzi o te hydrauliczne mam na myśli większe modele gdzie jest możliwość rozłupywania na 4 części.
Może ma ktoś jakieś doświadczenie z takim lub podobnym sprzętem.
Witam, co prawda zima nadal trzyma, ale nie ma szans, kiedyś sobie pójdzie. Prawda?... W każdym razie też jestem na etapie łuparki do drewna. Hydrauliczne mają większą moc, ale oprócz serwisu trzeba do nich zasilania. Cena w sumie do przełknięcia w granicach 600-800zł. Znalazłam też łuparkę nożną, cena wiadomo o wiele niższa, ale i możliwości. Czy ktoś z takiej łuparki korzysta, czy uważacie, że zakup tego ma jakiś sens? Większego kloca się na pewno nie podzieli, ale mniejsze wydają się realne. Podpowiedzcie coś, bo już sama nie wiem, chcę coś sensownego na własne potrzeby. Dzięki i byle do wiosny
Ja używam łuparki do drewna. Kupiona w ubiegłym roku w markecie ogrodniczym za coś około 1.300 zł. Jest to produkt chyba chiński. Jest to łuparka stojąca i ma ucisk /chyba o to chodzi/ 6,5. Bardzo mi się to urządzenie podoba. Musi być oczywiście podłączona do prądu ale rozłupuje nawet bardzo grube klocki bez wysiłku. Łatwiej rozłupuje drewno liściaste, przez sam środek sęka ma problem ale wystarczy trochę klocek obrócić i po problemie.
Jak masz dużo czasu to łuparką, rekreacyjnie przy piwku w sobotę z sąsiadem, i cały dzień z głowy jak nie kilka.. Wydaje mi się, że za pomocą siekiery "idzie" to dużo szybciej...
Znalazłam ciekawą łuparkę o nazwie Smart-Splitter na szwedzkim patencie, szkoda że jest tylko jedna strona na której można ją nabyć i to za prawie 400zł, ale liczy pomysł. Raczej trudno się skaleczyć czy doznać innych urazów, a zasada podobna jak z siekierą - rączki do góry i na dół. Poważnie się nad tym zastanowię. Machanie siekierą jakoś mnie nie rajcuje, szczególnie odkąd spadła w trakcie rąbania z trzonka... Pisząc wcześnie o łuparce nożnej miałam na myśli poziomą łuparkę bez zasilania, której zasada działania to coś w rodzaju pedału na który naciska się nogą i dzięki temu pcha drewno w stronę klina, też wyboru nie ma firmy Hecht lub Maac kosztuje jakieś 200zł - to już jak ktoś chce niech zgoogluje sam. Chodzi mi o to czy ktoś czegoś takiego używa i czy wg jego zdania taki zakup ma sens. Uniezależnienie od zasilania mnie osobiście dość pasuje. Pozdrawiam.
Więcej z tym zabawy niż pożytku... chyba że ma ktoś bardzo dużo wolnego czasu lub nie lubi się przemęczać.
To urządzenie jest dobre dla kobiet i starszych osób.
Zostaję przy tradycyjnej siekierze.
Idzie szybciej i satysfakcja większa... człowiek potem czuje że coś zrobił, a nie modłił się 5 minut nad jednym klockiem
Renomowanych firm... a kto mówi o renomowanych firmach? zwykła najtańsza siekiera spokojnie starcza na 3-4 sezony. Po tym czasie stel najczęsciej tylko zmieniam bo się łamie . Cięższą siekierą lepiej się rąbie drewno niż tymi z Fiskarsa lub Gardeny
X25 fiskarsa ma odpowiednią wagę do dość duzych klocow. A do naprawdę trudnych są jeszcze siekieromłoty, także Fiskarsa.
Z polskich to ROMANIK ma przyzwoite wyroby. Siekiera nie jest zbyt skomplikowanym narzędziem, by nie dało się już w sklepie. i za 60-80 zl można już oczekiwać przyzwoitych wyrobów.
Łuparki są fajne, ale bardziej skomplikowane. Te najmniejsze mogą przegrać z siekiera w wydajności, ale te większe, to już siekiera wysiada. trudno znaleźć zwykle operatora do tych naprawdę ciężkich siekier.
Robię sobie u znajomego na zamówienie prostą siekierę gdzie część "metalowa" ma wagę około 3,8 kg + stel. Oczywiście tą używam do rąbania głównie dębu. Sosna i świerk to zwykła siekierka która ma około 2 kg . Stel w obu przypadkach drewniany
Dąb łupię bez najmniejszego problemu X25 fiskarsa. Siekiery cięższej niż 2 kg nie potrzebuję. Po co się męczyć. 4 kg ciężką siekierą można się zmachać nieźle. siekiero młoty używam tylko w szczególnych okolicznościach.
Ogólnie dębina łupie się lepiej niż sosna - jak są świeże. A rocznie do połupania mam przeciętnie do 30mp opału.
Bylem świadkiem jak sucha topola rozwala łuparkę stożkową. (śrubową). Silnik miał za dużą moc w stosunku do miejsca mocowania śruby rozłupującej i ukręcił ją, bo drewno puścić nie chciało. To samo może być, gdy trafimy na hydrauliczną. Przy zbyt małej mocy nie przepchnie przy naprawdę upartym klocku.
U mnie od jakiegoś czasu używamy łuparki Reklamę usunięto. Kolejną zresztą wstawioną tu reklamę. bab... Jest bardzo mobilna, zajmuje niedużo miejsca a jednocześnie ma 4 tony nacisku. Nam to w zupełności starcza i obrobi kawałki drewna długości do niecałych 40 cm. Przy jakiś większych, sękowatych klocach pomagam solidną siekierką z klinami.
Ja od siebie dodam, że też miałem zamiar kupić łuparkę. Kupiłem jednak w lutym Fiskarsa X25. Porąbałem nim na wiosnę, świeżo pociętą 30 metrową brzozę o rozbudowanej koronie. Wyszło jakieś 15-20 m^3. To wszystko porąbałem w niecałe 3 dni (nie rąbałem oczywiście cały dzień ) Klocki o średnicy do 40 cm bez sęków leciały po pierwszym uderzeniu. Z dużymi sękami to wiadomo, że kilka razy trzeba było przywalić. Pień o średnicy 1.2 m czasami udawało się przepołowić za drugim mocnym uderzeniem (zamach zza siebie i rozpędzić ostrze ile tylko możesz). Ogólnie jestem z niej zadowolony. Nie wiem jak by było z suchą dębiną, ale to i łuparka będzie się męczyć.