Niektóre z moich tulipanów wyglądają jakby miały pstrość. Objawia się to dziwnym wybarwieniem płatków, nienaturalnym. Liście mają ładne zielone bez oznak choroby (nie licząc jednego), karłowate też nie są.
Podobno są zawirusowane i zalecają je wyeliminować razem z cebulką.
Ja takie biorę do flakonu, bo są ciekawe, ale jak się rozwiną, to widać, że kwiaty są jakieś chuderlawe.
A po czym to tak dobrze poznać na takich jednokolorowych jasnych lub ciemnych odmianach? Te na których dobrze widać (zdj. 1, 4, 6, 7) to już usunęłam ale co z resztą? I czy często się wam takie trafiają? Szybko rozprzestrzenia się choroba? W zeszłym roku nie odkryłam żadnych chorych a w tym to widzę ponad 10
Podobno jak się ścina nożem tulipany, to najłatwiej przenieść wirusy. Ponieważ mój M ostatnio coś buczy,że nie lubi kwiatów ciętych, wygaduje jakieś banialuki,że martwe i tp., więc rzadko coś ścinam i w tym roku nie mam żadnych zawirusowanych.
Ścinać nie ścinam ale po przekwitnięciu odcinam im "czubki" wiec mogą się wirusy przenosić. Myślicie że wycieranie sekatora szmatką nasączoną denaturatem po każdym przycięciu ograniczy rozprzestrzenianie?
Przepraszam, że piszę w tak starym temacie, ale nie chcę zakładać nowego.
Po czym tak najbardziej poznać że tulipany są zawirusowacone. Jak wyglądają liście. Kupiłem dziś sobie tulipany BLACK PARROT. Czy są odporne dobrze na mróż. Można je posadzić w skalniaku który nie jest w ziemi tylko to taka kopka usypana z ziemi. Nie zmarzną