Mam 2 cymbidium rozsadzone z jednego,ale u mnie jeszcze nie kwitły i dziwię się, że w ogóle zyją, bo cymblidium, to był mój pierwszy i katowany w zwykłej ziemi. Hopla nieszkodliwego, jak mawia mój mąż dostałam w zeszłym roku i zakupiłam sobie 4 falusie i 2 sabocie. Dwa falusie kwitły i wiem, jak wyglądają. Dwa, to niespodzianka, zobaczę, jak zakwitną, mam nadzieję. Dodatkowo 1 falusia dostałam 3 dni temu na podhodowanie, bo podobno mam rękę do kwiatów, a ten sierotka został wybitnie przelany przez moją cicię staruszkę.Razem mam 9 storczyków. Dopiero sie właściwie uczę i cieszę każdym drobnym pączkiem. Uczę się również robić fotki i kiepsko mi to idzie. Wszystkiego uczę się głównie na tym forum i wielbiam patrzeć na Wasze cudne okazy.
Wando - witaj w kręgu zakręconych storczykowo.
Pisz - proszę - pełne nazwy to znaczy falenopsis i sabotek, bo to ułatwia znalezienie wpisów w razie jakiś poszukiwań.
Ok. Postaram się.
A w ogóle, to w niedzielę stała mi sie tragedia. Przestawiłam moje skarby trochę dalej, bo okno południowe i było zbyt ostre słońce. Po południu miałam gości i ktoś zapewne zbyt dokładnie chciał obejrzeć kwitnące sabotki. Kwiatuszek został odłamany. O mało się nie popłakałam. Ma jeszcze pąki, ale potrwa kilka dni, zanim będzie następny kwiatuszek (((
Marzenia się spełniają, wystarczy bardzo chcieć ;-)
Dziś zauważyłam, że faluś wysępiony od ciotki i przez nią przelany na starym pędzie kwiatowym coś puszcza. Albo to będzie keiki, albo, co bardziej prawdopodobne - pęd boczny kwiatowy. Chyba moja kuracja przynosi efekty ;-)
Przy okazji pytanko do ekspertów. Ten kurowany ma młodego liścia, ale w kolorze buraczkowym. Teraz troche zzieleniał, ale mnie zaintrygowało, dlaczego ma taki kolor?
czasami takie się zdarzają. niektóre mają liście lekko buraczkowe od spodu. to zależy od storczyka. ale powinien raczej zzielenieć z wierzchu, bo podspodem może pozostać buraczkowy.
Ok. 2 tygodnie temu siostrzenica dała mi marniejącego phalaenopsisa. Biedulek został totalnie zalany przez jej babcie, a moją ciotunie. Powycinałam zgniłe korzenie, wymieniłam podłoże. Chyba go uratowałam, bo w nagrodę zaczął wypuszczać nowe, boczne pędy kwiatowe. W niedziele odwiedziła mnie mamuśka i, jak się dziś właśnie okazało i wyjaśniło, myszkując po mieszkaniu dopadła storczyka i stwierdziwszy, że biedak ma zbyt sucho, zalała go dokładnie wodą. Trwa właśnie operacja suszenia i wymiany podłoża od nowa. Korzonki na szczęście jeszcze nie zgniły.
Chyba powtykam w doniczki patyczki z karteczkami " podlewanie bez porozumienia kategorycznie zabronione".
Marnie jeszcze wyglądają, bo jak wcześniej pisałam, mam je od ładnych kilku lat, tylko nie mając wcześniej pojęcia o hodowaniu storczyków, po przekwitnięciu przesadziłam je ze "śmieci" w których rosły, do ziemi ogrodniczej. Cud, że w ogóle wyżyły tyle lat. Gdy trafiłam na to forum i poczytałam, to wcale im się nie dziwię, że nigdy nie zakwitły więcej. Teraz już się o nie troszczę i mam nadzieję, że gdy się wreszcie trochę rozrosną, to odwdzięczą się kwitnieniem.