Ciekawe podejście, bez oprysków. Chciałbym zobaczyć brzoskwinie bez opryski na kędzierzawość, albo agrest bez oprysku na amerykańskiego mączniaka agrestu, wiśnie i czereśnie bez ochrony przed drobną plamistością czy też grusze bez ochrony przeciw rdzy gruszy (chodzi mi o owoce na drzewach bez liści). Życzę powodzenia w takiej uprawie bez opryskowej .

Przerabiałem osobiście takie podejście 25 lat lat temu i było pieknie bo bezproblemowo, bez oprysku bez owoców albo z owocami , które trudno byłoby skonsumować. Na przykład brak oprysku na kędzierzawość spowodował kiedyś u mnie uschnięcie 4 odmian bo bez liści nie dały rady przeżyć do jesieni. Przerabiałem też wyrzucenie całego plonu agrestu jak przyszedł amerykański mączniak agrestu itd. Jest oczywiście rozwiązanie, trzeba szukać odmian odpornych na te choroby, tylko,że niestety niewiele ich jest. Ciekawe także ile się zbierze późniejszych czereśni jeśli nie opryska się ich na nasionnicę trzesniówkę? No chyba,że ktoś lubi czereśnie z wkładką mięsną ... .

Ale próbować zawsze można a nuż się uda... . Powodzenia.

Też miałem krzewy obok drzewek, ale jak musiałem każdorazowo je okrywać przy niezbędnym oprysku (nadmieniam,że stosuję ich jak najmniej bo żona nie pozwala- na wszystkie gatunki czyli jabłonie, grusze, śliwy, brzoskwinie, wiśnie czereśnie agresty, porzeczki i borówki - łącznie w roku 4 maksymalnie 5 oprysków i to wybiórczo tzn. jeden oprysk na dany gatunek albo zaatakowane drzewka a nie na wszystkie po kolei) to przekopałem w inne miejsca krzewy by rosły blisko siebie (nazwałem to metodą "gniazdową", gdzie rośnie kilka krzewów blisko siebie a nie pod drzewkami. Gdybym na początku sadzenia drzewek wiedział to co teraz to od razu bym tak je posadził i miałbym dużo mniej roboty, no chyba,że ktoś lubi to robić więc może poeksperymentować.
