Napiszę może co mnie wkurza w sklepach/marketach z artykułami ogrodniczymi. Mianowicie "sezonowość" pewnych towarów. Kończy się październik - mamy tylko znicze i chryzantemy; grudzień - tylko choinki. Nasionka tylko np. do marca - bo to "sezon". Nikt w sklepie nie patrzy, że niektóre nasiona wysiewa się latem lub jesienią. Kup pan na wiosnę bo potem nie będzie.
Jeszcze gorzej jest z ziemią i korą. To nic, że chciałbyś człowieku obsypać korą krzewy na zimę - nie kupisz kory bo to sezon na chryzantemy i choinki. Doniczek na rozsadę też nie kupisz latem, bo trzeba było kupić wiosną jak był sezon.
W efekcie pewne artykuły trzeba kupować na zapas jak jest "sezon" i magazynować. Pół biedy jak chodzi o nawóz czy paczkę nasionek gorzej jak o np. dziesięć worków kory
Niby popyt kształtuje podaż, ale z drugiej strony chcesz coś kupić - a tu nie ma
