O dzieciach mówiąc.
Mój syn mając 4 lata bawił się grzecznie pod domem.
W tym czasie do sąsiada przyjechał na motorku starszy pan.
Zostawił swój motorek oparty o ogrodzenie z przewieszonym przez rączkę kaskiem,
i wszedł do domu.
Moje kochane dziecko postanowiło chyba "dociążyć" pana.
Nasypał mu pełen kask piasku.
Dowiedziałam się o tym poprzez krzyk, połączony z histerycznym atakiem śmiechu roznoszącym się chyba przez pół wsi,... mojego sąsiada.
I zupełnie nie wiedziałam co mam w tamtej sytuacji zrobić.
Przeprosić starszego pana, który zdążył niestety ubrać ten "dociążony" kask,
powiedzieć sąsiadowi by się przymknął,
czy ścigać mojego syna, który ze strachu chyba przed konsekwencjami,
śmigał niczym jelonek, na oślep, po skosie, poprzez zboża w kierunku ulicy.
Taaak, to był fajny i dość "ruchliwy" dzień.
![gwizdanie ;:224](./images/smiles/whistling.gif)