Witam wszystkich serdecznie i baardzo cieplutko
Czy wiecie, że dokładnie za miesiąc będziemy już powoli kończyć świąteczne biesiadowanie

Normalnie nie mogę uwierzyć jak ten czas szybko płynie. Dopiero co mieliśmy lato, jeszcze niedawno większość wolnego czasu spędzaliśmy w ogrodzie.. a tu już prawie grudzień..i byle do Wigilii, później każdy kolejny dzień będzie dłuższy i zanim się obejrzymy znowu zaczną kwitnąć krokusy
Tulap, myślę, że nasz klimat dostał jakieś
fixum-dyrdum i teraz na zimę można liczyć jedynie w lutym..co najwyżej przełom styczeń-luty. Dla róż idealnie, ale dla innych roślin...cóż sami wiemy z doświadczeń ubiegłego sezonu, że po dziwnej zimie- nie zimie i rośliny zachowują się dziwnie
Maryś, w tym roku będziemy stopować nasze piernikowe zapędy. Po pierwsze, mam moc zamówień na te malutkie i czuję, że wpadłam z nimi jak przysłowiowa śliwka w kompot. Po drugie, w miejscu, gdzie stała piernikowa budowla teraz stoi klatka ze szczurem i raz jeden miejsca brak

Wczoraj sypało prawie przez cały dzień i to jak sypało

. Bloków, które normalnie widać jak na tacy, nie mogłam dostrzec praktycznie wcale, jedynie zarysy. Dzisiaj mamy już jakby przejaśnienia i póki co spokój. Zerkając jednak na meteo.pl nie ma się co łudzić na jakieś większe ocieplenie..Już na dzisiejszy wieczór zapowiadają ogromne opady..śniegu oczywiście
Aniu/Taro, nie mam nic do śniegu. Uwielbiam biały, czyściutki puch i wiem, że dla roślin może być zbawienny, szczególnie przy mrozach. To przecież jak dodatkowa pierzynka

nie lubię , ba, nie znoszę pluchy..Kiedy to to pada, topi się, robi breję..blee..i nie lubię ogólnie pojętego zimna.. I mówiąc zimna mam na myśli spadek temp poniżej 20 stopni
Matt, a widzisz..podobno w Rzeszowie był deszcz, a Krosno- godzinę drogi różnicy i sypało jak szalone
Renatko, te różyczki to Peace (Gloria Dei) i spisałam je prawie na straty, gdyż była w fatalnym stanie ( na obronę szkółki dodam, że przysłany krzaczek wyglądał imponująco, system korzeniowy również, dopiero później zaczęły się cyrki i róża zamiast wypuszczać listki stała w miejscu a łodygi robiły się brązowo-czarne) Bardzo krótko ją ścięłam, zostawiając dosłownie po 1-2 oczkach i czekałam..Całe szczęście odżyła
Aneczka, no właśnie..szkoda..chciałabym mieć blisko kogoś z zapałem ogrodniczym..kogoś kto rozumie jak to jest wydać kasę na kwiatki zamiast na nową sukienkę

A co się tyczy żółtej sesji..cóż nawet sama nie zdawałam sobie sprawy, że mam tyle żółcielków.
