O sobie nie mam co pisać, bo i nie bardzo jest o czym, a i forum nie jest poświęcone mojej osobie

Na razie ciągle się rehabilituję, ale wszystko to będzie chyba służyć wzmocnieniu mięśni niż wyleczeniu i chyba niestety w końcu trafię pod nóż. Oczywiście nie uśmiecha mi się to, ale życie stało się już tak uciążliwe, że mam już serdecznie dość. Na działkę nie jeżdżę zupełnie, upały i nałożona dodatkowa choroba, skutecznie zatrzymały mnie w domu

Spróbowałam raz i nie był to przyjemny pobyt, chociaż zakończony deserem o jakim nawet nie śniłam. Działka w tym roku wbrew wszystkiemu i na przekór wszystkim, kwitnie jak oszalała, zupełnie nie zważając, że nie ma jej kto podziwiać. Aż szkoda, że nie mogę się nią zachwycać, ale w końcu przecież to minie. Nie mam wątpliwości, że część roślin stracę, zginą zduszone chwastami, ale większość powinna sobie poradzić. Średnio raz w tygodniu wszystko jest podlewane, borówki też się nie marnują, tylko gospodyni nie widać
Wszystkim życzącym zdrowia
Marysi, Gosi, Marcie, Lucynce, Anidzie, Jadzi, Uli, Danusi, Krysi, Ani, Soni i Małgosi serdecznie dziękuję, każdej z Was z osobna ślę uściski i całuski
Marysiu, Filip się stara, ale do poznania ogrodu jeszcze daleka droga
Gosiu, tak to już bywa, że życie nas zaskakuje swoimi planami wobec nas
Martuś, jeśli marzysz o różach bez kolców, to Oh!Wow szybciutko skreśl ze swojej listy

To akant, nie szałwia
Lucynko, Filip się stara, ale......

Jutro jedziemy na naukę jak odróżnić przekwitnięte kwiaty do świeżych
Jadziu, tak to Indian Ruffles

Jest prześliczna
Danusiu, rodzinka nie ma wyjścia, chcą jeść muszą sobie ugotować

A przy okazji i o mnie zadbają
Krysiu, jeszcze w czerwcu jeżówka była, a teraz w takim gąszczu chwastów, nie wiem czy ją dojrzę

Wszystko okaże się jesienią. Ogólnie nie jest to dobry rok dla moich jeżówek, kilka zginęło podczas zimy, kilka ledwo dycha, pozostałe mają się dobrze.
Aniu, to jest miniaturowa pysznogłówka, jedyna jaką mam

Oczywiście oprócz cytrynowej, ale ta pysznogłówki nie przypomina.
Soniu, o optymizm coraz trudniej, to teraz towar deficytowy. Ale staram się
Małgosiu, na szczęście nikt nie będzie mnie gonił, nadrobię na pewno
Musicie wybaczyć mi nadmiar zdjęć, ale bywam tutaj tak rzadko, że aż szkoda, żeby te wszystkie cudowności oglądały tylko moje oczy. Część zdjęć nie podpisana i to również musicie mi wybaczyć, ale wkopane w ziemię znaczniki są zdecydowanie poza moim zasięgiem
Zacznę od deseru, chociaż jako deser, powinien być podany na końcu uczty. Ale mój zachwyt jest ogromy, że lada chwila wykipi, zaleje komputer i wszystko pójdzie z dymem

. Zobaczyłam go u siebie o raz pierwszy. Ucztował na werbenie patagońskiej, a tej mam w tym roku bez liku, to może jeszcze u mnie zagości


Lipiec
Sierpień
Do następnego razu
