Marto - pytasz, które mają najbardziej wyczuwalny zapach? Myślę, że to róże fioletowe, tzw. niebieskie. Taka odpowiedź nasuwa się , gdy pomyślę o Rhapsody, Waltz Time, Novalisie. Ale pięknie pachną też roże z serii Parfuma, np. Me Knorr. Do tego niemalże wszystkie róże Austina są pachnące. Nie potrafię wybrać tej jednej, no bo i Clair i Ghita i Candelight i Augusta... Musiałabyś mi napisać, jakie roże , choćby w kolorze Ci się podobają. Wtedy łatwiej jest wskazać. Pamiętaj też, że w różnych godzinach różnie po nim. Czasem dziwię się , kiedy czytam w moim zeszycie, że jakaś roża pięknie pachnie, a gdy ją wącham - zapach ma ledwo wyczuwalny. Ale to jest wynikiem tego, o czym wcześniej napisałam.
Sharifa Asma - to jedna z angielskich, pachnących róż. Czy zapach jest bardzo silny? Chyba nie, ale zdecydowanie to roża pachnąca. Piękne kwiaty, ładny pokrój krzewu i ... plamistość, z którą na szczęście walczy. Kwitnienie i w czerwcu i potem pozostawia jednak wiele do życzenia. Od tak reklamowanej rozy oczekiwałabym więcej niż pojedynczych kwiatów. Widziałam jednak zdjęcia całego krzewu z całą ich masą, u mnie jednak tak nie jest

.
Jadziu - może to jest pomysł, żeby pod płotem posadzić tulipany, wcześniej o tym nie pomyślałam. Kilka paczuszek dokupiłam, inne, te wykopane, też czekają na posadzenie. Kto wie, może skorzystam z Twojego pomysłu? Jak duży jest Twój Westerland? Zastanawiam się, bo mam do przesadzenia kilka starszych roż, jak to zniosą. Może lepiej ich nie ruszać?
Lady of Shalott - pierwsze kwitnienie było rewelacyjne, to ostatnie zdecydowanie skąpe i krótkotwałe. Jestem ciekawa, czy u Was też tak ma ta różyczka.
Lodziu - mój Westerland obsypany jest... liśćmi

Sama jednak przyznaj, że to pierwsze kwitnienie było super. Może tak bardzo się zmęczył za pierwszym razem, że nie miał siły powtarzać? Twój zachorował na plamistość czy coś innego jest przyczyną utraty liści?
Snow Mount - chyba największe tegoroczne zaskoczenie. Przecież rośnie u mnie już od jakiegoś czasu, ale jeszcze nigdy nie miał tylu kwiatów. Oba długie kwitnienia były obfite i piękne. Mimo, że bardzo wcześnie na liściach pojawiły się pierwsze plamki, zachowywał się tak, jakby ich nie było. Rósł coraz wyżej i wyżej, pędy stawały się coraz grubsze i ... kwitł. W końcu nie jak w latach ubiegłych pojedynczymi kwiatami, ale miał ich kilkanascie. Dumnie wznosiły się ponad innymi. Na szczęscie dostał podporę, inaczej wiatry by go połamały.
Iwonko - Parole u mnie wyrósł jeśli nie do 2m, to do 1,9m

Nie mierzyłam go, ale na oko taki jest. W pasie też bym go nie objęła i to nie ze względu na kolce, ale na wielkość. Czy mówimy o tej samej róży? Mocno pachnie i ma ogromne, kwiaty. Jeśli to ta sama, to sadząc ją w pierwszym rzędzie zasłonisz te z drugiego. A jeśli w szkółce tak o nim piszą, to widać piszą bzdury. Powiem Ci, że Leonardo o Othello sięgają jej nieco powyżej pasa.
Uncle Walter - każdego roku choruje, zaczyna pod koniec czerwca, w końcówce lipca najczęściej jest już naga. I każdego roku kwitnie jak szalona! No może to kwitnienie z teraz jest słabsze niż zazwyczaj, no ale ile można kwitnąć na pędach pozbawionych zdrowych liści. Te nowe oczywiście wyrastają zdrowe, ale najczęściej zanim osiągną wzrost dojrzałego listeczka, pojawiają się plamki. Pamiętam zdjęcia z ubiegłego roku, z września. Wtedy był widok!
