Karolinko - wszak to ja zawsze podziwiałam Twoje rożane krzaczyska, które otaczają drzewa. Pamiętam jak dziś woje pierwsze kroki na forum i to , jakie wrażenie na mnie wywarły. Nie odważyłam się Cię skopiować, choć mam starą śliwę. Gdy jednak obrodzi, oprócz owocu obsypana jest mszycami i obawiam się, że te zeżarłyby róze. Westerland potrafi być ogromna, trzeba rzeczywiście poszukać dla niej odpowiedznio dużo miejsca. Pewnie przyjdzie taki czas, że zamiast kupować będę rugować, choćby po to, by dać miejsctym najsilniejszym. Póki co, rosną sobie i nawet nie wiedzą, że są pod baczną obserwacją.
Icerberg - właściwie już przekwitła, teraz ma tylko pojedyncze kwiatki i bardzo dużo porażonych liści. Jest jedną z tych, którym zaczyna brakować miejsca. W planach jest jednak wycięcie tui z drugiej części ogrodu, a kiedy to nastąpi , będzie mogła się rozrastać. Jej kwiaty są delikatne, a ich ilość na tyle duża, że z daleka widać było jedną biel. Pewnie gdybym w odpowiednim czasie usuwała przekwitłe kwiaty, rozkwitłaby jeszcze raz, a tak... wątpię.
April - Jolu - nawet mnie nie strasz, że Bouguet Parfait to słabowita różyczka. U mnie ciągle malutka, ale na kwitnienie naprawdę nie moge narzekać. Na małym krzewie trzy piękne bukiety! Rewelacja! W dodatku cały czas trzymaja kwiat! Posadziłam ją z tyłu, bo zakładałam, że się rozrośnie, nie ma więc prawa marudzić. Natomiast Candelight ma tyle samo zwolenników co przeciwników i to własnie ze względu na swój żółty kolor. Ja lubię żółcie ( choć nie wszystkie) i pomarańce , czyli kolory, które z daleka wpadają w oko. Jeszcze większym miłośnikiem żółtych, zdecydowanych róż jest mój M. A ja lubię to co on. Naprawdę. Mam to szczęście w życiu, że dobraliśmy się z M. niemalże idealnie

Tylko wobec niektórych róz mamy odmienne zdanie. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego miłośnik żółych róż nie akceptuje Goldenki, którą ja uwielbiam.
Golden Celebration -ma piękne kwiaty, bardzo charakterystyczne. Na początku sezonu świetnie się rozrosła i miałam nadzieję, że w tym roku nie będę musiała jej podpierać. Okazało się jednak, że sama nie daje rady. Zastanawiam się, jak wygląda w ogrodach Austina? Czy też jej długaśne pędy leżą na ziemi, jakby była płożąca? Bardzo u mnie choruje, ale przede wszystkim chorują te krzewy, co były chore i w ubiegłym sezonie. Trzeci z nich jest zdrowszy od dwóch pozostałych. Teraz kwitnie pojednyczymi kwiatami, po trzy - cztery zebrane na końcu pędów. ( Zdjęcia całych krzewów są sprzed dwóch tygodni).
Dorotko - dziękuję za Twoją odpowiedź, utwierdziłaś mnie , jako ekspertka w przekonaniu, że nie trzeba angielek w pierwszym sezonie ciąć. To ważne, by takie potwierdzenie otrzymać

Wiadomo, że nie chcę ciąć jesienią, nigdy tego nie robię, ale planuję już pracę wiosną.Ze wszystkich nowoposadzonych róż najbardziej w tym sezonie rozrósł się James Galway. Mylę się czy widziałam go u Ciebie? Ależ mi się podoba! I to nic, że kwitł skromnie, już czekam na przyszły rok.
James Galway - posadziłam tę rózyczkę wczesną wiosną, przyszła z Floribud=ndy z gołym korzeniem i jak niemal wszyskie w doskonałym stanie. Ponieważ ma być niemała, wybrałam dla niej miejsce z tyłu ogrodu, niedaleko Warty przed ławką ogniskową. Od samego początku krzew się rozrastał aż... nie zaczęły rozrastać się posadzone , pierwotnie wydawało mi się, że w bezpiecznej odległości, dalie. Ani się obejrzałam, jak zakryły różany krzew. Mea Culpa! No i skutecznie moja głupota powstrzymała rowój rózy. Zgadnijcie, które kwiaty dalii były najczęściej zrywane do wazonu? Ano własnie te, które zakrywały Jamesa. W pewnym momenicie chłopak zaczął wybijać się na niepodległość. I oto efekt:
