Witajcie miłe Ogrodniczki

. Dziękuję, że zajrzałyście do mojego ogrodu

. Juz wyjasniam dlaczego rozstałam się z moja wymarzona różą Mme I.Pereire. Posadziłąm ją jako jedną z pierwszych róż w 2007r. razem z Astrid Lindgren, Olimpic Palace, Bonitą i G. De Feligonde. Niestety wtedy nie wiedziałam nic o sadzeniu róż. Nie dostała obornika, tylko trochę ziemi do róż. Co prawda potem co roku wiosna podsypywałam jej obornik granulowany, ale mimo, że traktowałam ja jak królową, nie podobało się jej u mnie. Wyglądała ładnie tylko w maju, juz od czerwca zaczynały się problemy. Listki i całe gałązki smętnie zwisały ku dołowi, az wreszcie zasychały. Zakwitła właściwie raz, jednym przepięknym,, ogromnym kwiatem w czerwcu ub. roku. Zapach tej róży był przecudny. Dopiero zapach Lincolna może się z nim równać. No ale to był jeden kwiat w ciągu 3 lat. W tym roku w maju, okryła się cała pączkami, 30 szt a ja chodziłam wokół niej, fotografowałam i czekałam. W czerwcu na początku opuściła gałązki i pączki zwiędły. Niektóre kwiaty się trochę rozwinęły, ale od razu były zwiędłe. Obcięłam te niespełnione nadzieje i dalej ją opryskiwałam Magiczną Siła do róż, podlewałam ale nic sie nie poprawiało. Listki i gałązki zamiast sterczeć do góry wisiały smętnie jak szmatki. Oczywiście dopadła ja czarna plamistość. I wreszcie stało się. Styrasznie Żałuję, bo w moich marzeniach miała być największą gwiazdą wśród róz. Nie udało się. Oczywiście moje niepowodzenie w żadnym wypadku nie może wpływac na Wasze decuzje co do zakupu tej cudnej przecież róży. Wymienię ziemię i posadze w tym miejscu Westerland czy Eden Rose. To dość duże miejsce, przewiewne i nasłonecznione, więc zawsze myslałam, żeby tam posadzić okazała różę parkową. A swoja drogą zuważyłam, że w moim ogrodzie jest miejsce gdzie róże nie chcą rosnąć. Zrobiłam rabatę różaną pod oknem kuchni od pd-zach strony. I wcale róże nie czują się tam dobrze. Bonita chyba z Florpaku (wszystkie były kupione w 2007r. w jakimś centrum ogrodniczym) wyraźnie tam choruje podobnie jak Golden Shower i Red Clim,bing. Najbardziej żal mi Bonity, bo G.Shawer nie lubię za błyskawiczne przekwitanie kwiatów. To są kwiaty jednodniowe. Zdecydowałam, że jesienią przeniose stamtąd 3 Warwicki i 1 Chopina oraz Bonitę. Pytanie tylko co tam posadzić.??? Czarna plamistośc szaleje. Niektóre Niny są juz prawie gołe

. To największa zmora w ogrodzie w tej chwili. Z nowin dobrych ponownie zaczyna kwoitnąć Duftwolke. Jakie cudne kwiaty ma ta róża. Oczywiście też jest bardzo zaatakowana przez plamistość. Drugi raz, na nowych pędach, kwitnie Nostalgia. Martwia mnie krzewy Astrid Lindgren. Są swoimi własnym cieniami . W zeszłym roku były obsypane kwiatami, w tym roku kwitną z trudem, a listki żółkna i opadają.
Róże, które świetnie kwitły i w tym i w zeszłym roku, to przede wszystkim Extrawaganza i Fellowship. Cudownie kwitły Nina Weilbul, Erotika, Duftwolke, Lincoln, L. da Vinci, Warwick Castle, Chopin ale są to nasadzenia z jesieni ub, roku i trzeba poczekać na następny rok, żeby móc powiedzieć cos pewnego. Kompletnie się nie sprawdziły w drugim roku Zambra i Manou Meilanda . W zeszłym roku kwitły pieknie, w tym roku kwiatów jak na lekarstwo, za to w czarnej plamistości przoduja. Dzięki za rady czym obsadzić ten suchy i piaszczysty kąt ogrodu. Myślę, że rogownica, barwinek i jałowiec płożący zamieszkają w tym miejscu. Jak te rosliny sie nie zadomowią, to wysypię grubo korą i tak zostanie.