Witam miłych gości
Pani na włościach okazała się łajzą niedotrzymującą słowa i przespała kilka dni

Ale to wcale nie tak, że przez ten cały czas płaszczyłam tyłek na kocu. Prawda jest jak zwykle bardziej przyziemna. W poniedziałek wyjeżdżamy na "przymusowe" wakacje. A zaczęło się wszystko od zaproszenia na ślub.. aż pod Toruń

. Mój eM przeliczył wszystko, przetrawił informacje, posiedział przed kompem i po kilku intensywnych wieczorach oznajmił, że skoro już będziemy tak blisko to grzechem byłoby nie podjechać nad morze. "Podjechać", jakby to było dwadzieścia minut drogi. Niestety moje pełne powątpiewania sugestie zostały zagłuszone gromkim "HURRRAAA" ze strony dzieciaków. Chwilowo straciłam prawo głosu.. i tak już zostało. A żeby było śmieszniej to zamiast szykować walizki ja szykuję dom i lodówkę na przyjęcie gości..Czwarte urodziny mojej najmłodszej córy zobowiązują

No i tak to wszystko wygląda.. Najbardziej boję się, że po powrocie zastanę zgliszcza po rabatach. Upały dają w kość, a brak deszczu dobija. Nie mam nikogo kto zatroszczy się o rośliny. Co prawda w domu obok zostaje szwagierka z rodziną, ale ona już zapowiedziała mi, że jak zakwitną lilie to da mi znać co było o ile nie opadną od gorąca.. a szwagier dodał, że jak wrócimy po tygodniu to wszystko padnie takie mają być upały

i jak tu spokojnie rozkładać się na kocyczku, wsłuchać się w kojący szum morza i krzyki mew, kiedy jedynym krzykiem jaki będę słyszała będzie krzyk moich różyc błagających o wodę

Czarna rozpacz
Jagi, mam teorię dotyczącą ostróżek gigantów. Otóż w ubiegłym roku posadziłam je bardzo blisko różanych krzaczków, które dostały kompostowe kopczyki na zimę. Od samiutkiej wiosny wspomniane wcześniej różyce dostawały końską dawkę gnojówki z pokrzyw i gołębiego nawozu. Pewnikiem jest, że i w jednym i w drugim wypadku ostróżki zabrały co swoje i potem wyrosły aż pod niebo. W tym roku czeka je eksmisja.. Tylko jeszcze nie wiem gdzie
Sonia, Arthur sam się wepchnął między główny pas niebieskości i fioletów (nie miałam gdzie go wsadzić i tam wypatrzyłam "odrobinę" miejsca), okazało się, że miejscówka jest nader trafna i tak już został. A suchy trawnik to dopiero zastanę po powrocie z wojaży.. Na samą myśl ręce opadają.
Stasiu, ja muszę pewne sprawy sprostować. To nie tak, ze ja narzekam na te odcienie błękitu. Kolorki wyszły obłędne, ale powiedz sama jakie trzeba mieć szczęście, żeby z dwóch paczek nie utrafić ani sztuki różowej
Ewciu 
jak dawno cię nie było. Mary Rose podziwiałam u ciebie i pamiętam jak przerażała mnie swoimi rozmiarami. W opisach szkółkowych to taka większa angielka, a u ciebie była ogromna

Ostatecznie zrezygnowałam z dwóch mniejszych róż i wsadziłam Mary. po rozwinięciu pierwszych kwiatów już byłam zadowolona.. i ten zapach
Alicjo, dziękuję za obnażenie tej skrywanej prawdy o losie Casanovy z Zielonych Pokoi

Mój jeszcze ma kredyt zaufania, bo w ubiegłym roku to była jedna z wdzięczniejszych róż. Nie wiem dlaczego w tym roku tak choruje i nędznie kwitnie...
Dorotko, moja Eden Rose została przytaszczona z OBI. Kwiaty ma bardzo trwałe, tak jak piszesz, ale kolorystycznie to istny kameleon. Kwiaty, które rozkwitły się niejako w środku krzaczka ma zupełnie białe. Nie różowe, nie z rumieńcem, a czysto białe. Co to ilości płatków, tego napakowania ja u Aneczki to proponuję dać jej jeszcze czas. Nie wiem jak twoja, ale moja była naprawdę marną sadzonką z minimalnym systemem korzeniowym (bez porównania do róż, które przychodzą od Ewy) i ogólnie jestem w szoku, że łaskawie zakwitła.
Zuza, a wiesz, że moja Gloria Dei/Peace zachowuje się podobnie do twojego "Arthura". Najpierw żółciutka, a później podpalana na różowo.. Może warto porównać?? Jak myślisz?
Marto, moja Mme Plantier również przycięta.. Niestety szybciej niż to było wymagane, a to dlatego że połamała pędy

Ogrodniczka ze mnie od siedmiu boleści i nie zorganizowałam jej na czas odpowiedniej podpory

Mimo o jestem z niej bardzo zadowolona i wybaczam jej brak powtarzania. Zaraz obok posadziłam John Davis więc będzie ukwiecał towarzystwo
Wando, czytam i nie mogę uwierzyć. Queen of Sweden to jedna z lepszych róż w moim ogrodzie. Bezproblemowa, odporna i kwitnąca aż do przymrozków, a nawet po nich. Może trafiłaś na gorszą sadzonkę i faktycznie lepiej wymienić na nową niż reanimować tą kapryśną..
Aniu/Taro, Bonicę faktycznie będę cięła dosyć radykalnie, chociaż takie krzaczysko jak u ciebie robi wrażenie

Queen of Sweden, jak poczytać różne opinie, to z jednej strony Żelazna Dama z drugiej Rozkapryszona Księżniczka. Obyś trafiła na opcje numer jeden.
Elwi, co tam osiem dyszek.. radości płynącej z posiadania kolejnych jeżówek nie można przeliczać na pieniądze

Swoją Jubilee zamawiałam u Ewci/ Gloriadei, przyszła ładna sadzonka i już w pierwszym roku przekroczyła 1m, więc ta twoja ewidentnie coś nie halo.. Spróbuj kupić nową. Nie ma co nadskakiwać nad takimi krzaczkami. Ja tak chuchałam na Peace. Wiecznie chorowała i nie chciała przyrastać, o powtórzeniu kwitnienia nie było mowy. W tym roku dokupiłam kolejny krzaczek i rośnie jak szalona.
Aneczka, ja jeszcze mączniaka nie miałam.. w tym roku. Za to mszyce mam średnio w 3 tygodniowych odstępach czasu i na liliach coś się gnieździ, bo zaczynają żółknąć. jak tak dalej pójdzie to faktycznie, ku radości sąsiadów zastanę zgliszcza i pobojowisko..
Dla wytrwałych nagroda za czytanie moich wypocin.. Tym razem o wypocinach piszę serio, bo gorąc niemiłosierny nawet wieczorem
Kontynuacja cyklu dzieci w ogrodzie..
Alexander McKenzie w tęczowym zestawieniu.
Czarna Astrid Graafin.. te kwiaty po rozkwitnięciu utrzymały się 2 (słownie: dwa) dni.. Upały górą!
Bonica
Comte de Chambord. Oficjalnie najbardziej wodząca za nos róża tego lata.
Ostatki Cristaty
Pierwszy pomponik Pomponelli
First Lady
Jubilee, niezmiennie piękna, a w zależności od światła i pory dnia czaruje inaczej
Ostatnie kwiaty Louise Odier.
Mary Rose
Mme Louis Leveque
Wszystko fajnie, ale wystarczy odrobina wilgoci i pączki wyglądają tak.. a później opadają..
..w tym roku mamy jednak szczęście i ..upały
Nostalgie
Queen of Sweden
Rosarium Uetersen
Venrosa
Zeszłotygodniowe szaleństwo kwitnieniowe..
