Maryniu - zaglądam do Ciebie dość często, ale nie zostawiam śladu
Ja przerabiam coś w ogrodzie dopiero wówczas jak widzę, że roślinom coś nie pasuje, jak dobrze rosną, to nie ruszam. Czasem trzeba przerzedzić gdy się już z a ciasno robi. Mam takie miejsce na rabacie gdzie przez lata docierało dużo słońca, miałam posadzone tu liliowce, niestety, z czasem zmieniły się tu warunki, lipa sąsiada tak się teraz rozrosła, że teraz prawie wcale nie dociera do nich słońce, źle rosną i nie kwitną, muszę je przesadzić w inne miejsce, a tam posadzić hosty. Tworząc nowe aranżacje staram się tak dobrać kompozycję, by jak najdłużej była dekoracyjna i nie wymagała przeróbek, oszczędza mi to fatygi i pozwala skupić się jedynie na pielęgnacji roślin.
Koncepcje, owszem się rodzą, ale upodobania tak łatwo się nie zmieniają, np. nie zamienię nagle mojego ogrodu w schludny, wyżwirowany ogród japoński, który u kogoś mi się podoba, ale u siebie jakoś nie widzę dla niego miejsca, wolę aranżacje przypominające naturę.
Mój M próbował walczyć z podagrycznikiem mechanicznie wyciągając ręcznie kłącza z ziemi, efekt jest taki, że tylko pomógł mu się rozrosnąć, bo usunięcie wszystkich jest nierealne, a pozostawione resztki odbiły ze zdwojoną siłą

Roundup go unicestwi, ale trzeba być konsekwentnym i tępić każdy odrost, który przeżył.