Jadziu - ja mam te same dylematy, ale chyba jednak je usunę wszystkim jednolatkom.
Szkoda, żeby obciążały krzewy, które pewno jeszcze nie ukorzeniły się dostatecznie.
Tylko co wtedy mi zostanie ?
Krysiu - panowie tak mają ........geny robią swoje.
Judytko - ja nie za bardzo.
Jakoś tak smutno robi się w ogrodzie.
A słotna jesień to już całkiem nie dla mnie.
Lubie jesień jak Babie lato, kiedy słonecznie, ciepło i można jeszcze pospacerować po ogrodzie.
Liliowce......???.......pozwalam im się rozrastać w jednym miejscu, to cała tajemnica sukcesu.
Nie kopię w nich / bo tego nie lubią i uszkadza się przy tym korzenie / nie rozsadzam, .......zostawiam samym sobie i widać to im odpowiada.
Dostają tylko kompost i jesienią nawóz ze zwiększoną ilością potasu a wiosną jeden raz podlewam gnojowicą.
I to wszystko.
Iguś - my jeszcze nie, ale chyba niedługo też zaczniemy, bo wieszczą jeszcze zimniejsze dni.
Dzisiaj nawet znośnie i bez deszczu, ale noce coraz zimniejsze.
Natalio - eeeeee tam......cały czas tak mówię......
I ciągle dokupuję......
Loki - lubię się z tobą przekomarzać.
I na prawdę miło jak wpadasz.
Zawsze rozwija się jakaś dyskusja poza tematem ogrodniczym.
Co do mięsa, to kobiety z reguły mniej go jedzą od panów, mamy to już w genach, dyktuje nam to troska o rodzinę i zawsze dokładamy naszym M........żywicielom rodziny.
Chociaż tak jak w każdej regule, zawsze są wyjątki ją podobno tylko potwierdzają.
Nie ma to jak słoneczny dzień.
No to jeszcze trochę lata, bo coraz zimniej się robi.
Ciekawe czy zdążą jeszcze zakwitnąć.
Niektóre wręcz szaleją i coraz to nowe pąki się pokazują.
Dobrze i żle.......bo czy zdążą zdrewnieć przed zimą?
