Sabinko - zapomniałam dziś zerknąć, jak wyglądają po tej śnieżycy. Żalu dużego nie będzie jeśli padną, w końcu miały to być tylko domowe przywoływacze wiosny, oczywiście byłoby miło, gdyby się przyjęły. Po śniegu nie ma już u mnie ani śladu.
Martuś - jeśli chcesz, to mogę spróbować ukorzenić dla Ciebie patyczki Vanille Fraise, niedługo będę je cięła. Doświadczenia nie mam żadnego, ale skoro innym się udaje, to może i ja spróbuję?
Madziu - po zimie nie ma już śladu u mnie

Rano jeszcze trochę śniegu leżało pod tujami w cieniu, gdy wróciłam po południu - wszystko zniknęło

Jednak halny to potęga.. Nie wiadomo, czy Twoja metoda lepsza, czy moja, myślę, że reguły nie ma - wszystko zależy od szczęścia (pogody, jakości cebuli itd.). Twoją metodą - odłożyłam sobie zeszłej wiosny krokusy doniczkowe do wysuszenia. Tak je porządnie suszyłam, że dopiero niedawno wyrzuciłam skwarki
Ewelinko - wsadzaj od razu do ziemi tak jak ja, tym bardziej, że ziemia nie jest zmarznięta. Muszę odszukać wątek, w którym wyczytałam, że niektórym w ten sposób się udawało

Magnolia - czyżby Genie? Na razie trzymam kciuki za swoją młódkę - wytrzepana przez wiatr na całego, zobaczymy, czy w ogóle jeszcze żyje..
Jadziu - zimie mówimy już papa

Śnieg zniknął i nie chcemy go oglądać co najmniej przez kilka miesięcy
Iwonko - wiem, o czym piszesz, mam to samo; tylko, że u mnie to chyba wyniszczenie po antybiotykach
(ok. 12 kg od jesieni, a jem więcej niż zazwyczaj, tylko unikam z musu wielu rzeczy). Ostatnio goniłam listonoszkę i po 200 metrach wolnego biegu myślałam, że padnę.. W pewnym sensie przeraża mnie myśl o pracach wiosennych, choć bardzo już za nimi tęsknię. Nawet zastanawiałam się, czy o miesiąc nie skrócić kuracji, czuję po prostu, że mój organizm nie daje już rady. Zobaczymy - mam jeszcze chwilę do namysłu

Ale dość narzekania

Właśnie wyczerpałam limit na najbliższy tydzień

Hortensja niby dorasta do 1 - 1,5 m., powojniki chyba najobficiej kwitną na szczycie, więc chyba nie powinna ich zasłonić?

Jak myślisz? Z efektem końcowym może u mnie być tak samo, ale u mnie to norma
Grażynko - powiem Ci, że mam chwilami dość: w Bielsku nie wieje, pod Szczyrkiem nie wieje, wracam do domu i nie jestem w stanie donieść obierek do kompostownika, bo wszystko porywa mi wiatr

Jeśli odwiedza nas ktoś z okolic od progu krzyczy "rany, ale tu u was wieje - u mnie dziś cisza!". Rok temu wygrabiałam trawnik na początku marca, narobiłam się, a potem spadł śnieg i leżał do pierwszych dni kwietnia. W tym roku nie będę już tak wyrywna

Po śniegu u mnie już też zostało tylko wspomnienie.
Sylwuś - w takim razie podsyłam Ci trochę mojego wiatru, rozprawi się z Twoimi resztkami w try miga

Jest skuteczniejszy od słońca

Zgadzam się co do podagrycznika, ale pewnie u sąsiadki rośnie już jakiś czas, więc skoro do tej pory nie przeszedł, to może nie ma śmiałości do mnie wleźć? Trzyma go porządna podmurówka płotu, zobaczymy. Wolałabym go nie mieć, wystarczy mi już innych problemów "chwastowych", które mam. Np. taka
bażyna w trawie
Pod Szczyrkiem, w ogródku naszych cioteczek kwitną przebiśniegi:
Nie ma to jak świeża woda prosto z kranu
A dla Was wszystkich w podziękowaniu za odwiedziny
PS. Widzieliście skok Kamila?
