Pierwsze koty za płoty V
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 42398
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko chciałam tez zaproponować cleome, bo sporo mam wysiane ale kolory nie wiem jakie, bo nasiona miałam od Kasi. Moje nasiona nie wystartowały. Namęczyłam się z Tobą strasznie dźwigając te wiadra wody
Ja noszę wodę w butlach zakręcanych na wózek i jadę i rzadko kiedy dźwigam w konewce, bo szkoda mi zdrowia i kręgosłupa
Ślicznie rozrastają Ci się rośliny
Pamiętam jak taka niska serduszka spodobała Ci się u mnie, ale miałam ją jedną
Pierwiosnek uroczy żeby tylko przetrwał zimę
Do zobaczenia u Marty!

-
Iwonka1
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Jadziu, myślisz, że to olbrzym? Bo ja wymyśliłam, że to jeże, te dziureczki takie okrągłe, jak ich brzuszki
To takie moje marzenie, żeby w na działce zamieszkały jeże, może dlatego wszędzie dopatruję się znaków ich bytności. Kiedyś widziałam jednego, ale to chyba był turysta
Patyczki robią co chcą, nie zawsze biorąc pod uwagę nasze pragnienia. Może teraz się uda, a jak nie, to trudno
Dzisiaj wypatrzyłam tuż przy białej rutewce maleńkiego pączka, aż się bałam głośniej przy nim odetchnąć. Baaaardzo liczę, że to będzie ona
Różowa ładnie się już się rozrasta, ale ciągle jest strasznie mikrusia. Najważniejsze jednak, że jest

Danusiu, nie ma sprawy, popatrz jeszcze raz

Widzisz te dwa otworki? Jakieś zwierzątko wchodzi sobie i wychodzi z mojego ogródka. Wierzę, że to jeżyki ją odwiedzają, bo bardzo chciałabym, żeby u mnie zamieszkały.
Aristemia bardzo szybko rosła, krótko widziałam ją w formie kiełków. Moja jest u mnie dopiero pierwszy rok i z tego co widzę, to ładnie przyrasta
Ja za wodę płacę również, ale dalej jej nie mam

Aniu, moja woda jest z rzeki, a nie ze studni czy wodociągów. Zmienił się właściciel wód polskich i niestety to on dał ciała. Odbiór techniczny nie odbył się na czas i stąd takie opóźnienia. A czemu dalej nie ma wody? Tego nie wiem....Dzisiaj z racji pogody na działkach nie było żywego ducha, tylko ja naiwniaczka
W pomidorkach przynajmniej dwa gatunki, to koktajlowe i te zostaną na balkonie, chociaż i na działkę przynajmniej jeden pojedzie. Wysiałam 14 gatunków, ale kilka powtórzyłam, między innymi koktajlowe.
Serduszkę kupiłam na targach ogrodniczych, które były w mojej okolicy w ubiegłym tygodniu. Na razie rośnie w miejscu tymczasowym w doniczce. Czekam na deszcz, bo wtedy będę miała możliwość zrobić małe przemeblowanie na cienistej rabatce. Tylko czy ja jeszcze mam cienistą rabatę? Wiśnia, która dawała cień została wycięta, a grusza azjatycka jeszcze go nie daje. Są jeszcze drzewa sąsiadów, może im uda się zapewnić moim roślinkom trochę cienia....

Basiu, jagodowiec, czyli inaczej Uvularia Grandiflora, to bylinka kwitnąca wczesną wiosną. Po przekwitnięciu pędy nadziemne stopniowo zamierają, by znowu pokazać się za rok. Rozmnaża się przez kłącza i dość szybko przyrasta, nie jest jednak ekspansywny. Szkoda, że nie zgadałyśmy się
rok wcześniej, bo wtedy bardzo dużo kłączy wylądowało na kompostowniku. Są rośliny, które raz sprowadzone zostają w danym ogrodzie na zawsze, ale są i takie, które nie spełniają naszych oczekiwań i rozstajemy się z nimi bez żalu. Swojego mam już kilkanaście lat i już ze mną zostanie.

Lucynko, papuzich tulipanów mam całkiem sporo, widać, że mają dużą siłę przyciągania
Kilku już nie zdążę zobaczyć, bo jeszcze są w mocno zamkniętych pączkach. Chyba żeby udało mi się pojechać na działkę jeszcze w sobotę, ale zapowiadają upragniony deszcz, to nie będę płakać, jak mi się nie uda.
Co do wysyłki, to napisałam Ci na pw.

Marysiu, wystarczy, że męczysz się w swoim ogrodzie, w moim zatem odpoczywaj, nie rwij się do noszenia wody
Też w tym roku wymyśliłam taczkę i butelki, tak na zaś, ale taka sytuacja jak w tym roku zdarzyła się po raz pierwszy od ponad dwudziestu pięciu lat, to może jednak nie będę sobie takich sprawiać. Zresztą i tak nie miałabym ich gdzie trzymać. Serduszką zachwycam się za każdym pobytem, jest śliczna i podobno ma kwitnąć bardzo długo. Jak z nią będzie zobaczymy, ale już wiem, że chciałabym, żeby została ze mną na dłużej.
Już się cieszę na spotkanie
Dzisiaj, zgodnie z planem, nie patrząc, że zimo i pochmurno i że latające po niebie ptaki z lekka sobie popluawają (bo tego nawet mżawką nazwać nie można było), pojechałam prosto po pracy na działkę. Naiwna miałam nadzieję, że będzie woda i zdołam podlać swoje spragnione wody poletko. Na działce tylko ja i nikogo więcej. I nic dziwnego, kto normalny w taka pogodę, w dodatku o takiej porze pcha się na łono natury? Otóż nikt
Chwilę się pokręciłam , zdjęłam z siebie lekko wilgotne odzienie, zamieniłam na suche i w dodatku z kapturem, dorzuciłam grubą bluzę i jeszcze pikowaną kamizelę. Okutana jak na siarczyste mrozy wzięłam się za robotę, bo niestety zostawić jej nie mogłam. Miałam jeszcze do posadzenia kilka roślin, w tym powojnika, którego za nic nie mogłam zostawić bez opieki na dwa tygodnie, a zawozić go z powrotem do domu, w dodatku rowerem, nie miałam zamiaru. Ciągle liczyłam, że pojawi się woda, ale niestety płonne były moje nadzieje. Wygląda na to, że woda u mnie w ogóle się nie pojawiła, bo w kranach nawet nie zaświszczało, po prostu głucha cisza
Do podlania nowych roślin miałam jeszcze na szczęście resztę wody z baniaka napełnionego przez Filipa. Dobre i tyle, przynajmniej nie musiałam znowu jej nosić. Nie widząc szans na poprawę, panujące ciągle zimno i zmęczenie po pracy, tak szybko jak tylko mogłam zwinęłam, się do domu.
A w domku już wyraźnie widać bliski koniec remontu. EM dzisiaj układał panele na podłodze i już właściwie koniec. W sobotę ma przyjechać stolarz z meblami i mam nadzieję, że wieczorkiem będę już miała kuchnię. Co prawda nie zdążę uruchomić jej jeszcze przed wyjazdem, ale przynajmniej zacznę, a skończę po powrocie, bo jeszcze będę miała kilka dni urlopu. EM spisał się naprawdę na medal, wszystko własnymi łapkami, ale wszystko jest zrobione profesjonalnie, estetycznie, fuszerki żadnej nie zauważyłam



Od piętnastu minut pada deszcz, może utrzyma się przez kilka chociaż godzin, żeby Filip nie musiał jechać podlewać? Zresztą taki deszczyk z nieba ma dużo lepsze działanie niż woda z rury, tym bardziej, że dostawały ją rośliny tylko najbardziej potrzebujące.
Trzymajcie kciuki za moją wodę z nieba


Danusiu, nie ma sprawy, popatrz jeszcze raz

Widzisz te dwa otworki? Jakieś zwierzątko wchodzi sobie i wychodzi z mojego ogródka. Wierzę, że to jeżyki ją odwiedzają, bo bardzo chciałabym, żeby u mnie zamieszkały.
Aristemia bardzo szybko rosła, krótko widziałam ją w formie kiełków. Moja jest u mnie dopiero pierwszy rok i z tego co widzę, to ładnie przyrasta
Ja za wodę płacę również, ale dalej jej nie mam

Aniu, moja woda jest z rzeki, a nie ze studni czy wodociągów. Zmienił się właściciel wód polskich i niestety to on dał ciała. Odbiór techniczny nie odbył się na czas i stąd takie opóźnienia. A czemu dalej nie ma wody? Tego nie wiem....Dzisiaj z racji pogody na działkach nie było żywego ducha, tylko ja naiwniaczka
W pomidorkach przynajmniej dwa gatunki, to koktajlowe i te zostaną na balkonie, chociaż i na działkę przynajmniej jeden pojedzie. Wysiałam 14 gatunków, ale kilka powtórzyłam, między innymi koktajlowe.
Serduszkę kupiłam na targach ogrodniczych, które były w mojej okolicy w ubiegłym tygodniu. Na razie rośnie w miejscu tymczasowym w doniczce. Czekam na deszcz, bo wtedy będę miała możliwość zrobić małe przemeblowanie na cienistej rabatce. Tylko czy ja jeszcze mam cienistą rabatę? Wiśnia, która dawała cień została wycięta, a grusza azjatycka jeszcze go nie daje. Są jeszcze drzewa sąsiadów, może im uda się zapewnić moim roślinkom trochę cienia....

Basiu, jagodowiec, czyli inaczej Uvularia Grandiflora, to bylinka kwitnąca wczesną wiosną. Po przekwitnięciu pędy nadziemne stopniowo zamierają, by znowu pokazać się za rok. Rozmnaża się przez kłącza i dość szybko przyrasta, nie jest jednak ekspansywny. Szkoda, że nie zgadałyśmy się

Lucynko, papuzich tulipanów mam całkiem sporo, widać, że mają dużą siłę przyciągania
Co do wysyłki, to napisałam Ci na pw.

Marysiu, wystarczy, że męczysz się w swoim ogrodzie, w moim zatem odpoczywaj, nie rwij się do noszenia wody
Już się cieszę na spotkanie
Dzisiaj, zgodnie z planem, nie patrząc, że zimo i pochmurno i że latające po niebie ptaki z lekka sobie popluawają (bo tego nawet mżawką nazwać nie można było), pojechałam prosto po pracy na działkę. Naiwna miałam nadzieję, że będzie woda i zdołam podlać swoje spragnione wody poletko. Na działce tylko ja i nikogo więcej. I nic dziwnego, kto normalny w taka pogodę, w dodatku o takiej porze pcha się na łono natury? Otóż nikt
A w domku już wyraźnie widać bliski koniec remontu. EM dzisiaj układał panele na podłodze i już właściwie koniec. W sobotę ma przyjechać stolarz z meblami i mam nadzieję, że wieczorkiem będę już miała kuchnię. Co prawda nie zdążę uruchomić jej jeszcze przed wyjazdem, ale przynajmniej zacznę, a skończę po powrocie, bo jeszcze będę miała kilka dni urlopu. EM spisał się naprawdę na medal, wszystko własnymi łapkami, ale wszystko jest zrobione profesjonalnie, estetycznie, fuszerki żadnej nie zauważyłam



Od piętnastu minut pada deszcz, może utrzyma się przez kilka chociaż godzin, żeby Filip nie musiał jechać podlewać? Zresztą taki deszczyk z nieba ma dużo lepsze działanie niż woda z rury, tym bardziej, że dostawały ją rośliny tylko najbardziej potrzebujące.
Trzymajcie kciuki za moją wodę z nieba
- slila1
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 6442
- Od: 18 maja 2009, o 19:05
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Pierwsze koty za płoty V
Będę trzymać kciuki za Twoją wodę z nieba. U mnie już nadmiar deszczu, a od jutra znów ma padać.
Tym sekretnym przejściem raczej na pewno wędruje jeż. Identyczne dziurki mam w zimowych legowiskach jeży, którędy głodomory wychodzą do miski z jedzeniem.
Miłych wojaży.
Tym sekretnym przejściem raczej na pewno wędruje jeż. Identyczne dziurki mam w zimowych legowiskach jeży, którędy głodomory wychodzą do miski z jedzeniem.
Miłych wojaży.
-
plocczanka
- Przyjaciel Forum - Ś.P.

- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, coś się pokikrało i nie mogę odebrać wiadomości na pw, a nie mam też pod ręką żadnego z moich synów-doradców. Napisz, proszę po powrocie z wojaży, kiedy mogę wysłać pakiecik. A! Jeszcze mam pytanie: czy masz pierwiosnek 'Siebolda'? Pisz w wątku.
Miłego wypoczynku i najlepszych wrażeń w podróży życzę
oraz dobrej pogody podczas spotkania z forumowymi przyjaciółmi.
Ucałuj ich wszystkich ode mnie.
Miłego wypoczynku i najlepszych wrażeń w podróży życzę
Ucałuj ich wszystkich ode mnie.

-
clem3
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 4987
- Od: 8 lip 2014, o 15:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Blisko południa Polski
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko pomyłkowe narcyze przepiękne
Masakrę masz jakąś z tą wodą
Jakbym miała nosić wiadrami, to pewnie już dawno wszystko by mi uschło...
Choć z drugiej strony, gdy się widzi takie kwitnienia to sił przybywa
Czy deszcz się spisał i podlał porządnie twoje królestwo?
Przejścia do tajemniczego ogrodu super, mam nadzieję, że uda ci się kiedyś przydybać gościa
Masakrę masz jakąś z tą wodą
Choć z drugiej strony, gdy się widzi takie kwitnienia to sił przybywa
Czy deszcz się spisał i podlał porządnie twoje królestwo?
Przejścia do tajemniczego ogrodu super, mam nadzieję, że uda ci się kiedyś przydybać gościa
Pozdrawiam Małgosia poprzednie wątki - Nasze 1500 m2; Wyznania kwiatoholiczki ;)
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko te dwa otworki to ja widzę (w tym kółku) ale widzę też coś zielonego z czarną dziurką i to mi wygląda jak jakaś skorupa.
Dziś u nas pochmurno,ale nie pada.
Miłych wojaży.
Dziś u nas pochmurno,ale nie pada.
Miłych wojaży.
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko ja jeszcze na 100% nie wiem czy dotrę do Marty, wszystko będę robić, aby z wami się spotkać, życie pokaże czy się uda.
Cleome masz zaklepane, tylko proszę o przypomnienie bo ja żyje w biegu i może mi coś umknąć.
Ty nam pokaż efekt końcowy po remoncie, nie ma jak złota rączka w domu
Cleome masz zaklepane, tylko proszę o przypomnienie bo ja żyje w biegu i może mi coś umknąć.
Ty nam pokaż efekt końcowy po remoncie, nie ma jak złota rączka w domu
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 33423
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko trzymam kciuki oby deszczyk jak najdłużej podlewał roślinki .Niech napiją sie, bo kac okropny je męczył
Brawa dla solidnego pracownika w postaci eMa mam nadzieję ,ze pochwalisz się nową kuchnią jak bedzie zakończona .No to miłych forumowych spotkań Ci życzę i obfitego podlania działeczki, bo jak widać na kran nie ma co liczyć
Lidzia chyba potwierdziła Twoje przypuszczenia co do użytkownika tego tajemniczego przejścia 
- iwona0042
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 20148
- Od: 15 lis 2011, o 10:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, moim marzeniem jest też jeżyk, rodzinka cala na działeczce, ale u nas takie tereny, że jeży się nie widuje, szkoda, ty już masz pewność, że to on
, długo tej wody nie macie na działkach
, remont się kończy
, a niedawno martwiłaś się jak to będzie, zleciało szybko, fajnie, miłego wypoczynku i spotkań z fajnymi dziewczynami życzę, ucałuj je ode mnie 
- Bazyla
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1193
- Od: 15 lut 2017, o 20:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko życzę udanej wyprawy do Krakowa i dobrej pogody szczególnie podczas forumowego spotkania.
Gratuluję finiszu z remontem i też czekam na jakąś fociszke jak już stolarz zmajstruje tę kuchnię.
Skoro nie masz wody w rurach to życzę kilku dni umiarkowanego lecz obfitego deszczu.
Jeżeli chodzi o jagodowca to z radością przygarne sadzonke ale dopiero na przyszły rok. Czy możemy się tak umówić?
Serdecznie pozdrawiam i bezpiecznej drogi życzę
Gratuluję finiszu z remontem i też czekam na jakąś fociszke jak już stolarz zmajstruje tę kuchnię.
Skoro nie masz wody w rurach to życzę kilku dni umiarkowanego lecz obfitego deszczu.
Jeżeli chodzi o jagodowca to z radością przygarne sadzonke ale dopiero na przyszły rok. Czy możemy się tak umówić?
Serdecznie pozdrawiam i bezpiecznej drogi życzę
- apus
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5328
- Od: 26 kwie 2007, o 21:57
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Pierwsze koty za płoty V
Ciekawy ten jagodowiec. Myślałam, że to coś spożywczego
Masz rację z tymi roślinkami, które albo podbiją nasze serca w ogrodzie, albo się z nimi żegnamy. U mnie też kilka takich jest... jest tez kilka takich, które same wypadły, ale sprowadzę je jeszcze na pewno (np. przepadła mi pysznogłówka, albo sama przez nieuwagę ją usunęłam?).
Pozdrawiam, Basia.
viewtopic.php?f=2&t=117468
viewtopic.php?f=2&t=117468
-
Iwonka1
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Lidziu, jak mnie cieszą Twoje słowa
Nawet nie muszę ich widywać, choć wiadomo, że bym chciała, ale wystarczy mi już świadomość, że są. Specjalnie dla nich przestałam używać niebieskich granulek, zresztą ogólnie chemii używam bardzo mało. Zostawiłam te dwie dziurki, mimo iż chciałam powyrywać tę trawę rosnącą tuż pod siatką, bo na pewno nie jest ona ozdobą tego miejsca. Wygląda to jednak tak sympatycznie, że postanowiłam zostawić, tak jak jest
Kiedyś też zostawiałam jedzenie, myśląc, że się na nie skuszą, ale niestety wyjadały je koty. A ja kotów do siebie nie zapraszam. Jest ich bardzo wiele na terenie moich działek, bo tuż obok jest schronisko dla zwierząt i jakoś tak żywię przekonanie, że nie są one tam dostatecznie pilnowane. Nie karmię ich, a i tak przychodzą i niestety zostawiają po sobie wątpliwej urody i zapachu niespodzianki
Deszcz trochę pokropił moje rabatki, ale ciągle chciałabym więcej. Po takiej suszy, potrzeba dużo wody, żeby uzupełnić jej braki. W czwartek padało zaledwie kilka godzin, ale wczoraj rozpadało się na dobre. Zaczęło co prawda dopiero późnym wieczorem, ale padało chyba całą noc, bo również jak się obudziłam, to słyszałam dzwoniące o parapet krople
Miałam dzisiaj nawet pojechać na chwilę na działkę, ale rano było bardzo zimno i zrezygnowałam.
Za dużo nie powojażujemy, bo jedziemy do Krakowa w konkretnym celu, ale i na przyjemności zostanie troszkę czasu. Dziękuję

Lucynko, no to się już dogadałyśmy
Jagodowca wyślę jak zupełnie przekwitnie, czyli pewnie wkrótce po powrocie
Teraz wszystko szybko przekwita, a on i tak sam z siebie długo nie cieszy swoimi kwiatkami. Już spragniona jestem odpoczynku, nawet aktywnego, bo i ten taki będzie. Najważniejsze jednak, że oderwę się do pracy. Po powrocie z Krakowa będę miała jeszcze ponad tydzień urlopu to mam nadzieję, że dam radę wszystko posadzić na działce i może nawet nacieszyć się jej widokiem. Pozdrowienia na pewno przekażę i dziękuję

Małgosiu, sama bym tyle wody nie przyniosła. Samych borówek mam dwanaście sztuk, hortensji piętnaście, a róż coś koło pięćdziesięciu. Gdyby nie Filip, to marny byłby ich los, a tak może nie odczują za bardzo skutków braku wody
Dodatkowo dostały prawdziwy prysznic prosto z nieba i dzięki temu wszystkie moje roślinki miały okazję napoić spragnione pyszczki
Deszczu na szczęście trochę już spadło, chociaż początkowo wcale nie wyglądało to tak dobrze. Wczoraj miało padać już od rana, a tymczasem spadło zaledwie kilka kropel, jak wracałam z zakupów. Nawet kaptura nie zakładałam, bo nie było warto. Ale za to wieczorkiem, do snu ukołysały mnie krople deszczu pukające o parapet i taka sama muzyka obudziła mnie rano.
Prawda, że super bramki zrobiły sobie jeże? Mam nadzieję, że to naprawdę one, bo zawsze ich wypatruję, ale już sama myśl, że u mnie są
sprawia mi ogromną frajdę.

Danusiu, skorupę to mamy w domu, bo Filip oprócz ślimaka, ma jeszcze żółwia, a tam to raczej jakiś suchy listek
Na pewno odpocznę, chociaż zawsze chciałoby się więcej. Jednak tym razem będę miała aż trzy tygodnie urlopu, a taka gratka często się nie zdarza. Ostatni taki przypadek miał miejsce w 2010 roku, tak więc widzisz, że mam się z czego cieszyć
Dziękuję

Dorotko, bardzo liczę, że uda nam się spotkać u Marty, byłoby miło. Ale wiadomo, że to życie pisze scenariusze, tak więc po prostu będziemy czekać, na to co nam da
Na pewno się zdzwonimy.
Wczoraj niestety remont się jeszcze nie zakończył. Stolarz zamontował korpusy szafek, zarówno tych stojących, jak i wiszących, a po południu eM montował gniazdka (bynajmniej nie dla ptaków), zlew i płytę. Wodę w kuchni już mam i nareszcie można zmywać już na miejscu, bo w łazience nie było to zbyt wygodne. Zmywarkę też już podłączył i z przyjemnością wstawiliśmy naczynia do zmywania. Jak jednak człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego. Niby to nie problem, ale jednak jak ktoś to zrobi za nas, to od razu życie staje się przyjemniejsze
Gazu jeszcze nie podłączał, bo skoro wyjeżdżamy, to nie będzie miał kto tego nadzorować. Filip co prawda zostaje w domu, ale to bardzo niepewny nadzór, ciągle o czymś zapomina. Lepiej to dokończyć jak wrócimy. Stolarz ma zajechać pod naszą nieobecność i szafki dokończyć, to może jak wrócimy będzie już co pokazywać

Jadziu, deszcz leniwiec nam się trafił
Niewiele podlał i poleciał dalej. Zawsze to jednak lepiej, niż miałoby nie padać wcale. Wczoraj na szczęście się zreflektował i wrócił
Padało chyba całą noc, to wreszcie ziemia będzie podlana. Jeśli jednak dalej nie będzie padać, to do mojego powrotu znowu wszystko wyschnie i trzeba będzie podlewać. Może przynajmniej woda w kranie się pojawi?
EMowi też już należy się solidna dawka odpoczynku, bo jednak od kilku tygodni działa na pełnych obrotach. Na wyjeździe też co prawda będzie zagoniony do roboty, ale do innego typu zajęcia, to mimo wszystko sił nabierze
Słowa Lidzi utwierdziły mnie w moim przekonaniu i jak widać, marzenia się spełniają
Forumowe spotkania zawsze są sympatyczne, szkoda, że tak rzadko mogę brać w nich udział. Ale dzięki temu nigdy nie czuje przesytu i cieszę się na każde z nich. Dziękuję

Iwonko, kilka razy spotkałam u siebie jeże, ale to były sporadyczne przypadki. Kiedyś przechadzał się po działce w biały dzień, ale potem poszedł sobie dalej i więcej go nie widziałam. Niech sobie u mnie mieszkają spokojnie
Jeży w naszej okolicy jest sporo. Mieszkamy niedaleko rzeki, wokół nieużytki, mają tam sporo terenu do swojej dyspozycji. Niestety czasami kończą swój żywot pod kołami samochodów, bo przechodzą przez ulicę na osiedle. Niejednokrotnie Filip zdejmował je z jezdni i wynosił na łąki.
Remont może i szybko minął, ale był bardzo uciążliwy. Nawet nie sam remont, tylko bałagan z nim związany. Większość rzeczy spakowana w kartony i skrzynki, część wyniesiona do piwnicy. Nic nie można było znaleźć, Em jak pakował pod moją nieobecność, to ładował jak leci, potem nie wiadomo było, gdzie co jest. Masakra jakaś. Na dodatek cały nowy sprzęt porozstawiany po całym mieszkaniu, trzeba było bardzo uważać, żeby na coś nie wpaść. Ale wszystko to służyło dobremu celowi, dlatego nawet słowem nie pisnęłam, jak ostatnio musiałam gazą zmyć naczynia, bo eM wpakował zmywaki nie wiadomo gdzie. Wczoraj kupiłam nowe, bo poprzednie nie wiadomo kiedy się znajdą
Dzisiaj w końcu na działkę się nie wybrałam. Rano nie tylko było zimno, ale nawet na trawnikach leżał śnieg
Taka ledwo odrobina, ale jednak. Za to wykorzystałam czas na podsypanie pomidorkom obornika, bo już wyrośnięte i niektórym nawet już się pąki pokazały. Jak już temperatura troszkę podskoczyła, to znowu wystawiłam je na balkon. Na noc wstawiamy je do domu, bo jednak jest za zimno i którejś nocy zdążyły m niestety podmarznąć. Wolę na razie nie ryzykować, bo przecież muszę w tym roku spróbować własnych pomidorków

Posiałam również dynię hokkaido, to jak wrócimy będzie się już prawie nadawała do posadzenia. EM miał przygotować kawałek terenu w pracy, ale nie przygotował i najpewniej znowu będą musiały rosnąc koło kompostownika. Tam miały dobrze, ale czy drugi rok z rzędu na tym samym miejscu to dobry pomysł? Na pewno będę musiała podsypać im sporo lepszej ziemi i zasilić, to może uda im się znowu mnie zadowolić
Działkowe zdjęcia niestety już mi się skończyły, dlatego znowu zaprezentuję Wam nasz zwierzyniec. Na święta zamieszkała z nami papuga.

Bardzo była zainteresowana żółwiem i często do niego wlatywała, by zaprowadzić tam własne porządki. Oczywiście jak chciałam zrobić im zdjęcie, to nie dała się do tego nakłonić

A Gacek rośnie i ma się dobrze
Zrobił się odważniejszy i już tak często nie chowa się do skorupy

Za kilkanaście dni znowu do Was zajrzę
Kiedyś też zostawiałam jedzenie, myśląc, że się na nie skuszą, ale niestety wyjadały je koty. A ja kotów do siebie nie zapraszam. Jest ich bardzo wiele na terenie moich działek, bo tuż obok jest schronisko dla zwierząt i jakoś tak żywię przekonanie, że nie są one tam dostatecznie pilnowane. Nie karmię ich, a i tak przychodzą i niestety zostawiają po sobie wątpliwej urody i zapachu niespodzianki Deszcz trochę pokropił moje rabatki, ale ciągle chciałabym więcej. Po takiej suszy, potrzeba dużo wody, żeby uzupełnić jej braki. W czwartek padało zaledwie kilka godzin, ale wczoraj rozpadało się na dobre. Zaczęło co prawda dopiero późnym wieczorem, ale padało chyba całą noc, bo również jak się obudziłam, to słyszałam dzwoniące o parapet krople
Miałam dzisiaj nawet pojechać na chwilę na działkę, ale rano było bardzo zimno i zrezygnowałam.Za dużo nie powojażujemy, bo jedziemy do Krakowa w konkretnym celu, ale i na przyjemności zostanie troszkę czasu. Dziękuję


Lucynko, no to się już dogadałyśmy
Teraz wszystko szybko przekwita, a on i tak sam z siebie długo nie cieszy swoimi kwiatkami. Już spragniona jestem odpoczynku, nawet aktywnego, bo i ten taki będzie. Najważniejsze jednak, że oderwę się do pracy. Po powrocie z Krakowa będę miała jeszcze ponad tydzień urlopu to mam nadzieję, że dam radę wszystko posadzić na działce i może nawet nacieszyć się jej widokiem. Pozdrowienia na pewno przekażę i dziękuję

Małgosiu, sama bym tyle wody nie przyniosła. Samych borówek mam dwanaście sztuk, hortensji piętnaście, a róż coś koło pięćdziesięciu. Gdyby nie Filip, to marny byłby ich los, a tak może nie odczują za bardzo skutków braku wody
Dodatkowo dostały prawdziwy prysznic prosto z nieba i dzięki temu wszystkie moje roślinki miały okazję napoić spragnione pyszczki
Deszczu na szczęście trochę już spadło, chociaż początkowo wcale nie wyglądało to tak dobrze. Wczoraj miało padać już od rana, a tymczasem spadło zaledwie kilka kropel, jak wracałam z zakupów. Nawet kaptura nie zakładałam, bo nie było warto. Ale za to wieczorkiem, do snu ukołysały mnie krople deszczu pukające o parapet i taka sama muzyka obudziła mnie rano.
Prawda, że super bramki zrobiły sobie jeże? Mam nadzieję, że to naprawdę one, bo zawsze ich wypatruję, ale już sama myśl, że u mnie są
sprawia mi ogromną frajdę.
Danusiu, skorupę to mamy w domu, bo Filip oprócz ślimaka, ma jeszcze żółwia, a tam to raczej jakiś suchy listek

Na pewno odpocznę, chociaż zawsze chciałoby się więcej. Jednak tym razem będę miała aż trzy tygodnie urlopu, a taka gratka często się nie zdarza. Ostatni taki przypadek miał miejsce w 2010 roku, tak więc widzisz, że mam się z czego cieszyć
Dziękuję

Dorotko, bardzo liczę, że uda nam się spotkać u Marty, byłoby miło. Ale wiadomo, że to życie pisze scenariusze, tak więc po prostu będziemy czekać, na to co nam da
Na pewno się zdzwonimy. Wczoraj niestety remont się jeszcze nie zakończył. Stolarz zamontował korpusy szafek, zarówno tych stojących, jak i wiszących, a po południu eM montował gniazdka (bynajmniej nie dla ptaków), zlew i płytę. Wodę w kuchni już mam i nareszcie można zmywać już na miejscu, bo w łazience nie było to zbyt wygodne. Zmywarkę też już podłączył i z przyjemnością wstawiliśmy naczynia do zmywania. Jak jednak człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego. Niby to nie problem, ale jednak jak ktoś to zrobi za nas, to od razu życie staje się przyjemniejsze
Gazu jeszcze nie podłączał, bo skoro wyjeżdżamy, to nie będzie miał kto tego nadzorować. Filip co prawda zostaje w domu, ale to bardzo niepewny nadzór, ciągle o czymś zapomina. Lepiej to dokończyć jak wrócimy. Stolarz ma zajechać pod naszą nieobecność i szafki dokończyć, to może jak wrócimy będzie już co pokazywać

Jadziu, deszcz leniwiec nam się trafił
EMowi też już należy się solidna dawka odpoczynku, bo jednak od kilku tygodni działa na pełnych obrotach. Na wyjeździe też co prawda będzie zagoniony do roboty, ale do innego typu zajęcia, to mimo wszystko sił nabierze
Słowa Lidzi utwierdziły mnie w moim przekonaniu i jak widać, marzenia się spełniają
Forumowe spotkania zawsze są sympatyczne, szkoda, że tak rzadko mogę brać w nich udział. Ale dzięki temu nigdy nie czuje przesytu i cieszę się na każde z nich. Dziękuję


Iwonko, kilka razy spotkałam u siebie jeże, ale to były sporadyczne przypadki. Kiedyś przechadzał się po działce w biały dzień, ale potem poszedł sobie dalej i więcej go nie widziałam. Niech sobie u mnie mieszkają spokojnie
Remont może i szybko minął, ale był bardzo uciążliwy. Nawet nie sam remont, tylko bałagan z nim związany. Większość rzeczy spakowana w kartony i skrzynki, część wyniesiona do piwnicy. Nic nie można było znaleźć, Em jak pakował pod moją nieobecność, to ładował jak leci, potem nie wiadomo było, gdzie co jest. Masakra jakaś. Na dodatek cały nowy sprzęt porozstawiany po całym mieszkaniu, trzeba było bardzo uważać, żeby na coś nie wpaść. Ale wszystko to służyło dobremu celowi, dlatego nawet słowem nie pisnęłam, jak ostatnio musiałam gazą zmyć naczynia, bo eM wpakował zmywaki nie wiadomo gdzie. Wczoraj kupiłam nowe, bo poprzednie nie wiadomo kiedy się znajdą

Dzisiaj w końcu na działkę się nie wybrałam. Rano nie tylko było zimno, ale nawet na trawnikach leżał śnieg


Posiałam również dynię hokkaido, to jak wrócimy będzie się już prawie nadawała do posadzenia. EM miał przygotować kawałek terenu w pracy, ale nie przygotował i najpewniej znowu będą musiały rosnąc koło kompostownika. Tam miały dobrze, ale czy drugi rok z rzędu na tym samym miejscu to dobry pomysł? Na pewno będę musiała podsypać im sporo lepszej ziemi i zasilić, to może uda im się znowu mnie zadowolić
Działkowe zdjęcia niestety już mi się skończyły, dlatego znowu zaprezentuję Wam nasz zwierzyniec. Na święta zamieszkała z nami papuga.

Bardzo była zainteresowana żółwiem i często do niego wlatywała, by zaprowadzić tam własne porządki. Oczywiście jak chciałam zrobić im zdjęcie, to nie dała się do tego nakłonić


A Gacek rośnie i ma się dobrze

Za kilkanaście dni znowu do Was zajrzę
- marpa
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 11716
- Od: 2 sty 2009, o 13:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: płd.wsch.
Re: Pierwsze koty za płoty V
Miłego urlopu i poprawy pogody życzę Iwonko!

-
plocczanka
- Przyjaciel Forum - Ś.P.

- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Pierwsze koty za płoty V
Jedź szczęśliwie i znajdź trochę bądź więcej niż trochę czasu na własne przyjemności.
No i wracaj do nas, bo nudno będzie bez Twoich barwnych narracji.

No i wracaj do nas, bo nudno będzie bez Twoich barwnych narracji.
- Krychna
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 2033
- Od: 23 mar 2010, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Małopolska Beskid Wyspowy
Re: Pierwsze koty za płoty V
W końcu znalazłam czas aby się wpisać do tego bardzo sympatycznego wąteczku
Domek z cegły niezmiennie mnie zachwyca, urocze masz to miejsce. Pozdrawiam i udanego urlopu życzę

