Bardzo wszystkim dziękuję za wizytę i słówko pochwały

Cieszę się, że spodobało się Wam moje kwitnienie
dendrobium Firebird.
Ale szczerze mówiąc, moje drogie panie, zadajecie przy okazji strasznie trudne pytania!

:
Art pisze:Napisz Agnieszko, czy miałaś jakiś system nawożenia, czy z tym raczej oszczędnie ? Jak długo trzymałaś je na dworze ?
Może też ten brak światła go dodatkowo pozytywnie zestresował

?
anabell pisze:Do kiedy trzymałaś je na zewnątrz i czy w tym czasie przesuszałaś je , czy podlewałaś normalnie ?
auspex pisze:dostałam już dość dawno malutkie keiki....stoją jak zaklęte. Były już w róznych środowiskach...co zrobić żeby ruszyły????
Merghen pisze:Jeśli możesz opisać trochę szczegółowiej warunki uprawy Twojego "ognistego" dendrobium to będę bardzo wdzięczna
Postaram się coś Wam przybliżyć, ale problem jest w tym, że od dłuższego już czasu (1,5-2 lata) uprawiam wszystkie moje storczyki "spontanicznie", nie robię żadnych obliczeń, notatek, opisów, ani nic w tym stylu. Na bieżąco mniej więcej wiem kiedy co podlać, jak nie wiem to obserwuję, ale żeby tak po pewnym czasie to wszystko podsumować, to hmm... trudna sprawa ;) Trochę pisałam o
dendrobium Firebird jesienią, w obecnym wątku na str 63 i 64; pamiętam, że trzymałam je dosyć długo na zewnątrz; temperatury nawet chyba spadały nocą do minus 2-3 stopni. Ostatnie kilka tygodni, kiedy temperatury utrzymywały się już blisko zera, dendrobium było trzymane całkiem sucho (chyba raz tylko zlitowałam się, zabrałam do domu, podlałam, odczekałam dzień czy dwa i znów wyniosłam). Ze 2-3 razy zabierałam je z balkonu do domu w czasie przymrozków, a potem, kiedy temperatury się podniosły, znów wystawiałam.
Ale do kiedy było na zewnątrz..? Hmm, nie mam pojęcia, może do połowy listopada..? Zdjęcie z zaczątkami pąków zostało zrobione 19 listopada- wtedy dendrobium na pewno miałam już na stałe w domu, w tej dość ciemnej ciemnej kuchni.
Co do podlewania i nawożenia... Hmm hmm hmm...(?) Nic mądrego nie powiem

Podlewane było "spontanicznie", nawożone też od przypadku do przypadku, raczej mało, bo ja w ogóle coraz mniej nawożę cokolwiek.
Całe lato spędziło na balkonie, w miejscu zacienionym (mam wrażenie, że słońce, nawet to słabe, wieczorne, powoduje brzydkie jasne plamy na jego liściach). Przez lato trochę przyrosło, potem z kolei pięknie zakwitło... Natomiast przez poprzedzające 1,5r stało w lekko dogrzewanym zimą pokoju, bez nocnych przechłodzeń, początkowo w akwarium, potem już poza i wtedy dużo wolniej rosło, nie kwitło. Tak więc, werandowanie ile się da- obowiązkowo! ;)
Dodam jeszcze, że roślinka ma dość małą doniczkę.
Historia dendrobium w obrazkach ;) :
Tak kwitło w kwietniu 2 lata temu:
Tak w tym roku latem na balkonie:
Ciąg dalszy znacie...
Dodam przy okazji, że mam też podchowane keiki od dendrobium nobile białego i różowego (albo fioletowego)- traktowane tak samo, chłodzone tak samo jak d. firebird, i nic..! Dlatego wciąż uważam je (nobile, znaczy się) za trudny gatunek. A z d. Firebird zobaczymy za rok, czy to tylko raz mi się udało, przypadkiem, czy też jakoś "się dogadaliśmy" ;)