Witam niedzielnym popołudniem
Chłodno i smutno - listopadowa aura nie sprzyja ani spacerom, ani pracom ogrodowym

A my nie zwieźliśmy jeszcze wszystkich naszych ogrodowych rzeczy. Trudno za gapiostwo się płaci

- myśmy z eM się troszku nadźwigali, z obawy przed mrozami

W tym tygodniu umówiłam się z panem gospodarzem, że będziemy mogli wjechać autkiem i zabrać to, co jest ciężkie.
Wczoraj przywieźliśmy poduszki z krzeseł i ławki, coby myszom nie zostawiać tekstyliów na posiłki w zimowe wieczory

Przy okazji jedno nieżywe truchło dość skutecznie zasmrodziło właśnie pokrowce z ławkowych poduszek

I nie było rady, musiałam wyprać

Zdjęć nie było
Pozytywną wiadomością, jest oznaczenie kolejnych szczepek pelargonii: mam już
Salter Bevis

,
Appleblossom

ciemno bordową "wycyganioną" na stacji benzynowej

prawdopodobnie Tommy

i Meadowside orange. tu zdjęcie kwiatka z miniaturowymi różyczkami, które kwitły sobie całe lato

Są też czerwona - ta bez sesji zdjęciowej i kolejna, opisana jako biała w różowe paski

wg rozpoznania Dylan Cherone

Reszta czeka za swoją nazwą, lub choćby opis kwiatu

. Ale rosną ładnie i śmiem przypuszczać, że wiosną będzie całkiem sporo sadzonek do wysadzenia u mamy na balkonie i u nas na ogródku
A przesadzone miesiąc temu grudniki powoli pokazywać zaczynają nieśmiałe pierwsze pączki
Spokojnego tygodnia
