Witajcie!
Jestem już zmęczona upałami i, szczerze powiedziawszy, wolałabym majowe klimaty. Mnie nikt ani nic nie jest w stanie dogodzić. Na działce już zapanowała susza i muszę wylewać hektolitry wody. Całe szczęście, że mamy wodę wprost z małej rzeczki płynącej nieopodal działek i płacimy tylko za prąd potrzebny do działania pomp. Gdyby przyszło nam podlewać kranówką, grube pieniądze musielibyśmy wyłożyć.
Dzisiaj urządziliśmy sobie alejkowe spotkanie przy

i niedziela upłynęła w wesolutkim nastroju, mimo że w słońcu było 35*C. Jutro ma być jeszcze cieplej, a mnie takie temperatury dobijają.
Roślinki oczywiście cieszą się słoneczkiem i ciepełkiem, co widać po kolejno rozwijających się kwiatkach.
Gosiu - moje majowe dni działkowe zaczynały się ok. dziesiątej, kończyły w okolicach osiemnastej, a więc w czasie, gdy Ty musiałaś siedzieć w pracy. W tym czasie pogody były przyzwoite, natomiast ok. 18-tej już robiło się zimno i trwało to aż do dziesiątej rano następnego dnia. Tak więc nie miałam powodów do narzekania.

Zresztą wydaje się, jakbyśmy mieszkały w innych miejscowościach. Czytałam np. że u Ciebie przeszła burza, a u nas nawet nie zagrzmiało.
Istna plaga z tą ćmą bukszpanową, która opanowuje po kolei rozmaite rejony kraju i bardzo dużo ludzi już musiało pożegnać się z tymi pięknymi krzewami. U mnie przed domkiem jakoś tak pusto się teraz zrobiło, M zasiał trawę i niemal wprost z domku wychodzi się teraz na trawnik. Czegoś mi tu brakuje, trudno przywyknąć.
Niech przynajmniej Tobie uda się uratować bukszpany.
Marysiu - mój weekend też leniwy, a to ze względu na gorąc, którego nie toleruję, a ponieważ ma być jeszcze bardziej upalnie, to już z góry zakładam, że nawet małym paluszkiem nic na działce nie ruszę.

Oczywiście poza podlewaniem zimną wodą, która trochę chłodzi.
Kochana, ja się wcale nie przejmuję stratami sadzonek, wyrosłam już z czasów, gdy każdą utraconą roślinkę opłakiwałam rzewnymi łzami. Teraz mam nowe motto: nie będą te, to będą inne i muszę Ci powiedzieć, że ani jedna rabata nie świeci pustkami.
Proponuję i Tobie takie podejście do ewentualnych strat. Teraz najważniejsze jest zdrowie i to dla każdego, niezależnie od wieku i kondycji, a dla Ciebie tym bardziej.

Żal tylko, że pogoda przeszkadza Ci w samorehabilitacji.
U mnie dość wcześnie w maju słońce wędrowało po niebie, od kilku tygodni nie spadła ani kropla deszczu, dzięki czemu rośliny napojone wcześniej, dogrzane później, szybciej ruszyły z wegetacją.
Słońce cieszy - zgodnie z Twoim życzeniem - tylko dlaczego praży bez opamiętania?!
Tobie również życzymy przyjemnego spędzania czasu w ogrodzie oświetlonym jasnymi promieniami słońca, bez deszczowych chmur, które niech sobie w nocy używają, a we dnie pozwolą Wam na spacery wśród kwiecia i zieleni.
Trzymaj się, Kochana, będzie dobrze. Musi być!
Maryniu - ja mam trzy duże kępy 'Frani; dwie z podzielenia pierwszej, po której wcale nie widać, że coś jej ubyło i trzecią z własnego wysiewu i ta jest najmniejsza, ale wcale nie malutka. Siałam z torebki opisanej jako mix nasion pierwiosnków. Sądziłam, że to mix kolorów, a okazało się, że to był mix odmian, bo oprócz 'Francescy' z tego siewu mam jeszcze kandelabrowy, omszony i omączony. Ten ostatni teraz osiągnął pełnię kwitnienia.
Masz rację, że gołąbki - aczkolwiek denerwują mnie brojeniem na rabatach - przyczyniają się do lepszego rozwoju roślinek.
Bardzo dziękuję za miłą niedzielę, a Tobie dobrego życzę tygodnia.
Iwonko1 gazanie przytargałam z ryneczku już zapączkowane, bo z mojego wysiewu nie pokazała się ani jedna sieweczka. Widocznie nasiona już albo były zbyt stare, albo wyeksploatowane.
Dziękuję za ciepłe słowa pod adresem moich podopiecznych.
Biały orlik to faktycznie miniaturka, a ponieważ dostał miejscówkę z przewagą cienia, to prawdopodobnie do słońca tak powyciągał ramionka, które nie są długie, może tylko nieco dłuższe.
Moja arizema to jakaś egzotyczna odmiana była i dopóki nie pozwalałam jej wydać nasionek, żyła i, choć traktowana po macoszemu, co rok zakwitała, a gdy tylko pozwoliłam jej na więcej, obumarła. Niewdzięcznica.
Kochana, u mnie już od tygodnia jest za ciepło jak na moje wykształcenie, a ma być jeszcze bardziej gorąco, nie mniej dziękuję za dobre serduszko.

Skoro lubisz takie klimaty, to bardzo proszę: używaj do woli.
Halszko - cieszę się, że znalazłaś chwilę wolną, dziękuję pięknie za pochwały i dobre życzenia, które odwzajemniam w całości.
Martusiu - jednoroczne dopiero pokażą swój urok, na razie zbierają się, mężnieją, dorastają, a ja czekam na ich kwiatuszki. Jednak w tym roku mam ich znacznie mniej, jako że lwią część sadzonek jakimś cudem zmarnowałam.
A bylinek też mam sporą ilość, ponieważ od dwóch lat stopniowo rezygnuję z jednorocznych na rzecz wieloletnich. Niestety, tu też poniosłam straty, tym razem z winy mrozu poprzedzającego opady śniegu. Mimo wszystko nie narzekam. Mam co mam i jest
Japoński pierwiosnek - ten z czerwonymi kwiatami - mam z sadzonki, która się rozrasta już czwarty rok, natomiast kandelabrowy, o ciemniejszych kwiatach i omączony kwitnący różowo to z własnego siewu i sama się dziwię, że takie od razu rozrośnięte.
Pięknie dziękuję za słowa uznania dla moich podopiecznych oraz za dobre życzenia, które odwzajemniam w stu procentach.
Kochani, dzisiaj jeszcze tylko zdjęcia z działki wstawię, a do Was zajrzę jutro.
Muszę dzielić czas, bo ostatnio dni stały się dla mnie za krótkie i na wszystko czasu mi nie staje.
Zakwitły pierwsze irysy syberyjskie.
Astry alpejskie.
Pierwszy heliotrop.

Firletka smółka.

Piwonia NN

Liliowiec.

Mak wschodni.

Wielosił błękitny variegata
Driakiew japońska 'Blue Note'

Rutewka orlikolistna.
Lilak Meyera przed wyjściem z mojego bloku. Po lewej stronie. Po prawej jest rabata różana, którą pokażę, gdy róże zakwitną.
Misia.
Dobrego, słonecznego, radosnego tygodnia w ogrodach i na działeczkach! 