Oj, coś dnia nie starcza... Życie potrafi tak szybko pędzić, że trudno za nim nadążyć. No ale jestem
Aniu Zielona - jakoś trzeba było do tych tarasowych tralek alibi stworzyć

Na efekt trzeba będzie poczekać. Właściwie wszystkie róże wygolone nieomal do ziemi, nawet Westerlady... Młódki muszą dojrzeć, dojrzałe ochłonąć po przeprowadzce... A niespodzianki są przyjemne, prawda?
Matruś - pragmatycznie objaśnię, że pranie może podnieść wilgotność i ocienić czerwone róże, które ma u stóp

I
proszę, nie podpowiadaj Tatce takich rzeczy...
Gorzatko - sprawdzałam na różne sposoby a i tak wyszło hm... nie całkiem równo. Wytyczenie prostych linii nie zmieściło się w naszym ogromnym zapale

Wstyd się przyznać, że pojechałam do Budapesztu oglądać rosarium a w Chorzowie o rzut beretem nie byłam

A pantalony jaśniepańskie rzecz jasna w róże. Trzymamy się jednorodnej stylistyki

Wersal to Wersal. I dlatego tak Was ciągnie na wielce intelektualne i pouczające dysputy, które radość wielką mi czynią.
Elu - ławeczka w odległych planach. Jest stolik i krzesełko. W tym kwadracie z rur i trzepaka wymarzyłam sobie małe oczko z ceglanym wykończeniem. Malutkie, na jedną chyba białą lilię

Szukałam zdjęć z boku, bo już ta tajemnica kiełkowała... same nieostre fotki ( zmiana aparatu pozbawiła mnie możliwości utrwalenia niektórych widoczków).
Goś- nie zżymaj się o wypominki

. To - już było zapełnione, samymi "nowoczesnymi". Jesienią było trochę przesadzań, bo się kolory pomieszały. I tak z uwagi na bliskość kwater jest pstrokato... A na nowe "stare" róże trzeba było obok zrobić wykopki...
Czarodziejko - rzucenie czaru "a pomidory jak dynie" - cóż lepszego mogłoby mnie spotkać. Zielniczek nie zmieścił się, bo jest na terenie warzywnika ( po lewej widać kawalątko płotka). Za trzepakiem jest mur a po lewej pomieszczenie gospodarcze. Zdjęcie z pięterka. A rabata z wrzoścami i iglakami ciągnie się wzdłuż podjazdu i dochodzi do garażu przylegającego do garażu. Uf... nie jestem dobra w opisach topograficznych, a o drogę lepiej mnie nie pytać a już za żadne skarby nie dawać mi mapy. Pamięć trasy mam taką : następny skręt za dużym kasztanem. Jak zetną kasztana, to po mnie... drogi nie odnajdę. Albo: za taką żwirowaną alejką z granitowym krawężnikiem. Jak śnieg przykryje, to nie trafię

.
Magduś - wstyd się przyznać, ale ja raczej jak służba jaśniepaństwa... Ten ogród staram się dopasować do tego, co zastaliśmy kupując stary dom, z różnymi jego urokami i dziwnościami... I próbuję rozwiązań, których nigdy nie stosowałam.
Mariolo - witaj w ogródku , chyba po raz pierwszy

Och, zamiłowanie do porządku powiedziałabym względne. W tych ramkach niezły bałaganik... A żeby zazdrość przeszła w ulgę, to wyobraź sobie utrzymanie w ryzach obrzeży ... Pomogło?
Nelu - Kraków zbiera się o 10 - dojedziecie? Ależ byłoby ... no miło, to zbyt mało powiedziane.