Nadal duszno, gorąco i brak deszczu. Ale widzę coraz więcej chmurek. Jest szansa.Jak znam życie, będzie padało jutro, bo mam jeden (1) dzień urlopu.
Marysiu - Krakowa niestety nie znam ( te krótkie wypady się nie liczą), ale myślę, że też mógłby być moim miastem. Chodzi o klimacik.Ja wychowana w mieście, z miasta uciekłam, ale...do miast powracam. Tylko do jakiego?
Moniś - No ja uważam już na siebie, a tego co mi obiecałaś i puściłaś do mnie nie widać

. Cisza i gorąco nadal.Chemii znów nie kupiłam, bo odwoziłam opiekunkę, i już mi się nie chciało miastem jechać. Taka zdechła jestem, i zganiam na antybiotyk i na pogodę. Jak przejdzie burza, to i mnie się zrobi lżej.A mieczyki jak? I na jarmark jedź, koniecznie. Nie pożałujesz.
Jadziu - Chryzki podlewam, a jak zakwitną, to powiesz mi jak one się nazywają? No nie podpisałam ich.
Aniu - Poślij do mnie kilka deszczowych chmurek. Poproszę.
Martuś - Na szczęście szybko wstawiłam antybiotyk, więc przebieg nie był tak drastyczny jak 4 lata temu. Oj, zwlekałam z antybiotykiem i leżałam plackiem prawie tydzień.
Iwonko - Dziękuję za nazwę dla dziwadełka - drakwi. Ładna jest. Pozbieram nasionka na przyszły sezon.
Dzisiejszy nowy nabytek. Koleżanka mi z targu przywiozła. To rudbekia, tylko z żółtym środkiem. Tyz pikna.
I na polach sąsiednich zmienił się designe, jak w filmie s-f. Jechałam rano do pracy i tych kuleczek nie było.
Jejuńciu, jak one ślicznie pachną. Są po prostu gigantyczne. Długo kazały na siebie czekać, ale jak zakwitły, to szok.Cebule kupiła mi ta sama koleżanka, która zakupiła mi żółtą rudbekię z tego samego rynku. Dobre źródło.
i coś na przekąskę, albo do słoiczka,kolorowy szał paprykowy
Pożegnalne spojrzenie Calineczki, bo jutro już się rozstajemy. Ma nową pańcię. Tak się cieszę, że będzie mieszkała na wsi, u dobrych ludzi. Długo jej szukaliśmy domku, bo to moja i Zuzy ulubienica. Bardzo mądry mały piesek.
