Witam wszystkich

Jako istota ciepłolubna już chyba przechodzę w stan wegetatywny, nic mi się totalnie nie chce, a nos wyściubiam tylko z konieczności..zimno, zimno i jeszcze raz zimno. Ale jak ma być inaczej skoro w Tatrach Wysokich spadł pierwszy śnieg
Rano wydawało się, że będzie już tylko co raz ładniej, wyszło słońce, kawałek niebieskiego nieba, a teraz na horyzoncie znowu te ciemne chmurzyska. Jak tak dalej pójdzie to w rabacie będą straszyły łyse łodygi po różach, bo plamistość za nic w świecie nie chce odpuścić

jedyny plus to kwitnące ponownie sasanki..wypatrzyłam kolejne dwa pąki..Waryjatki
Aguś, ja też uwielbiam twój ogród..I nawet przez pewien czas w tamtym roku próbowałam być ułożona, stateczna i jak to piszesz monotonna. Postanowiłam robić rabatę w dwóch-trzech kolorach. Miały być róże w odcieniach żółtym i białym do tego żółte i białe tulipany i elementy fioletowo-niebieskie: lawenda, heliotrop, szałwie...Plan był piękny..a potem poszłam do ogrodniczego po tulipany

i przepadłam z kretesem wśród tylu odmian i kolorów. Podziwiam osoby, które konsekwentnie trzymają się swojego założenia
Iwonko, jak fajnie że jesteś. Ja też zaglądam czasem do znajomych ogrodów, których brakuje na naszym FO. U was ciągle postanawiam się zalogować chociażby żeby coś podglądnąć, ale niestety czasu brakuje i nawet swój wątek prowadzę na raty
Wrzosy kupiłam też w ramach próby i chyba skuszę się na kolejne

cudne uzupełnienie jesiennego ogrodu
Małgosiu, za rok mieczyki lądują pod murem w rzędzie i podwiązane jak maliny czyli jednym sznurkiem na cały rząd..A jak nie zakwitną, znowu, to "zapomnę" ich wykopać

Piszesz, że siane cynie były udane..coś czuję że za rok koniec zabawy w wysiewy do pojemniczków, pikowanie i chuchanie..i tak 80% parapetowych wysiewów zżarły ziemiórki
Stasiu, jesteś kopalnią wiedzy. Dowiedziałam się, że to
pomarańczowe coś to miechunka i wreszcie przestanę krzyczeć do dzieci, że to może być..trujące

Mężuś zwykle pomaga przy wykopywaniu i transporcie..szczególnie kann, a przy okazji i mieczyków, tak więc na to nie mogę narzekać. A na wiosnę mam szał sadzenia, więc w trakcie amoku nawet mieczyki wsadzam z radością

nerwy przychodzą dopiero jak mają kwitnąć te rzekome cuda, a tu większość gnije w fazie pąków
Ann_30, kochana straciłabyś na tej wymianie

na zdjęciu może i wyglądają ładnie, ale w realu to taki twarde, wiecznie robaczywe
guguły 
Co do śliw to w tym roku faktycznie był urodzaj. Mojemu tacie połamało kilka gałęzi tak były oblepione, a ja od ponad tygodnia siedzę w śliwkowym przetwórstwie po uszy. No przepraszam wczoraj była przerwa na przetwórstwo pomidorowe
popatrzcie tylko..mam zdjęcia..hehehe
First Lady, pragnie po raz drugi skraść moje serce..jest piękna
Casanova, zaczyna powtórkę.
Cornelia - ostatni kwitnący pęd. Ciekawe czy zdąży kolejny raz..
najlepszy przykład na to, że nowe może koegzystować ze starym

Chopin.
Lady Emma Hamilton, przez te deszcze śmiesznie się przebarwiła. Wystarczy wycinać przekwitłe kwiaty, a jej mega spączkowany pęd kwitnie nieprzerwanie od kilku tygodni
Monika, nie chcielibyście widzieć całości krzaczka. Najbardziej ogołocona przez plamistość róża..Cytując klasyka "ch...j, dupa i kamieni kupa"
Kto zna Jubilee Celebration, wie że tak wygląda w naturalnej pozie..
a ja mam taki niecny plan żeby ją trochę podnieść..
więc obsznurkowałam biedulkę..
hahaha..oto moi państwo zakwitła długo oczekiwana żółta lilia drzewiasta.. sadzona końcówką maja..
powojnikowo..dwa okazy które jeszcze nie padły
odradza się ścięty łubin..
i ścięta budleja
a na koniec moje czosnkowe wykopki..niech żyje anty wampirowy oddech
